Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bracia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bracia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 kwietnia 2013

Ale cyrk

Pada. Ciotka wróciła do domu więc radzimy sobie sami.
Panowie wybrali się do cyrku. Niestety przedstawienie było raczej słabe ale moje grzeczne dzieci i tak stwierdziły, że było fajnie.


Popołudniu wpadły dzieciaki, w zastępstwie Jedynej Córki dziewczyna najstarszego. W ten sposób uwieczniliśmy wszystkich synów M. na jednym zdjęciu :D.


Najstarszy ma kłopot z noworodkami na rękach ale Średni radzi sobie doskonale. Na kolację zjedliśmy mało finezyjnie ulepszoną marketową pizzę i młodzież wróciła do domu.
Iksio ładnie przybiera czyli stołówka w formie mamy służy :).



Moja fiksacja dokumentowania każdego dnia z życia dzieci zaczęła się już przy Bestii. Tyle tylko, że w pierwszym tygodniu życia pierworodnego bardziej go nagrywałam (zajączkową kamerą) niż robiłam mu zdjęcia. Ponieważ naczytałam się o wadze kontaktu po porodzie, miałam duży problem z tym, że urodził się w znieczuleniu ogólnym i zobaczyłam go dopiero po dwóch, trzech godzinach. Młode matki zdecydowanie nie powinny czytaywać artykułów o wzorowych porodach ;).

                          19.07.07                                  19.06.11                                      28.04.13

czwartek, 25 kwietnia 2013

Odwiedziny

Noc była trudna, chociaż nie po prostu nieprzespana ale jakoś mnie to nie złościło. Cieszyłam się Maleństwem. Miałam też okazję poogladać mocno świecący księżyc ;).



Zaczęłam dzień bez leków przeciwbólowych, było lepiej niż zakładałam. Wczoraj obiecano mi kleik rano ale przesunęli go na obiad. Zważywszy na to, że i tak od wczoraj podjadałam nie stanowiło to żadnego problemu :). Iksio od rana rozkoszny. Cierpliwie znosił to, że matce się nudziło w związku z tym męczyła aparat.





Cały czas czekaliśmy z niecierpliwością na spodziewane odwiedziny. M. obiecał przywieźć chłopców. Skracając sobie czas urwałam się do głównego budynku na małe zakupy. Oczywiście nielegalnie. Iksio nawet nie zauważył mojej kilkunastominutowej nieobecności.
Wymusiłam też zdjęcie wenflonu bo w przeciwnym wypadku pewnie jeszcze bym z nim chodziła.
Niestety oczekiwanie na gości z powodu pracy M. nieco się przeciągnęło. W końcu jednak dotarli. Czujne pielęgniarki natychmiast zaczęły protestować, że Bzyczek za mały (Bestia oficjalnie miał niby siedem lat).


 Wszedł tylko na chwilkę ale zdążył zobaczyć brata. Potem zostawiłam M., żeby sobie serwisowanie noworodka odświeżył i zeszliśmy na dół. Bzyczek był trochę nieswój i przykro mu było, że go nie biorę na ręce. Przy okazji chłopcy dostali po czekoladzie z automatu (kiedyś takie uwielbiałam, z wiekim mi przeszło ;))


Pogadaliśmy, wyściskaliśmy się i wróciłam na górę.  M. zmienił siostrę i zabrał Bzyczka na zakupy.
Bestia rozczulał się nad Iksiem i koniecznie chciał go na ręce.




Potem całkowicie pochłonęło go łóżko na pilota. Bawiąc się rozregulował je koszmarnie. W międzyczasie odwiedziła nas jeszcze jedna ciężarówka więc zrobiło się tłoczno i wesoło. Wrócił M. i "przyniósł" mi kwiaty.




Przykro mi było, że muszą już wracać ale z drugiej strony oboje z Iksiem potrzebowaliśmy odrobiny odpoczynku. Po ich wyjściu byłam pewna, że stanę na uszach, ale jeśli tylko Maleństwu nic nie będzie, jutro wracamy do domu.


Bestię w szpitalu odwiedził Średni, Bzyczka przemycony windą Bestia :).

                          2007                                        2011                                         2013