sobota, 25 maja 2013

Koncertowo

Nadal pada.
Dzieci się nudzą więc doapada ich twórczość. Właśnie udało mi się uśpić Brzdąca. Wróciłam do salonu     i bzyk witając mnie entuzjastycznie wziął za rękę i zaciągnął do kuchni. Przypomniało mu się jak bardzo lubi grać na pianinie. Nogami oczywiście, czyli głośniej, patrząc jak ładnie młoteczki stukają.


Brzdąc chyba jednak potrzebował snu bo wirtuozeria Bzyka jakoś mu nie przeszkadzała
Bestia podchwycił i z kartonu zrobił perkursję. Udało mi się spacyfikować ich na tyle, że zaczęli grać na mini fortepianie. Ma on tę zaletę, że daje się regulować głośność :).
Potem, żeby całkowicie nie zaczęli fiksować zaczęliśmy układać tory. Niestety do tego potrzeba faceta. na szczęście M. wrócił i uratował sytuację.


Okazało się, że jedne chłopcom mało. Po jakimś czasie cały salon zamienił się w wielkie torowisko. Była masa radochy a potem jeszcze więcej sprzątnia.


Po obiedzie chłopcy dostali deser na ciepło. Miałam ochotę na lody więc zamknęłam się z nimi cichaczem w sypialni. Niestety pozornie niezainteresowany Brzdąc też patrzył na mnie z wyrzutem. Obiecałam mu, że dostanie swoją porcję, w prawdzie w warriancie przetworzonym ale zawsze. Żeby mogło to jednak nastąpić najpierw ja muisałm się nimi nacieszyć ;) - grunt to dobre wytłumaczenie.


Późnym popołudniem przestało padać i panowie wybrali się jeszcze na spacer. Trochę zmarzli ale przynajmniej odrobinę się dotlenili.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz