Babcia zajmowała się obiadem a ja mogłam cały czas poświęcać się Brzdącowi. Nie było tego "poświęcenia" za dużo bo nadal głównie je i śpi.
Na obiad przyjechali wujkowie. Wujek Starszy do noworodków podchodzi z dużą rezerwą.
W tym całym zamieszaniu nie usłyszałam, że Brzdąc się obudził, w smutnym efekcie mamy na koncie pierwszą łezkę.
Po pysznym obiedzie wybraliśmy się do Powsina. Poza marudzeniem Bestii było przyjemnie i wesoło. Babcię nawet odrobinę poniosło.
Były lody, plac zabaw, ścianka wspinaczkowa a na koniec helowe balony.
Nieopatrznie obiecałam Bestii ciasteczka a że mam w zwyczaju dotrzymywać słowa a Bestia się upierał przystąpiliśmy do dzieła.
Wyszły koszmarne. Zupełnie nie dało się ich zjeść ale bestia zadowolony z konsekwencji i efektu wizualnego :)
nareszcie jakieś posty czekam na więcej
OdpowiedzUsuń