Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncert. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncert. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 lipca 2013

Lekcja stylu Nicka Cave'a

Tak relację z drugiego dnia festiwalu Heineken Open'er zatytułował Bartosz Sadulski na platformie Onet. Tak mi się spodobało, że pożyczam ;). Cały artykuł <tutaj>
Nick jak zawsze pokazał klasę. Niestety nie było nam dane w tym uczestniczyć. Szkoda :(.
M. z nutką żalu zauważył, że to pierwszy koncert w Polsce, na którym nie był. 
A to przecież bard naszego związku...



Prawie piętnaście lat temu zaczął mnie nim czarować właśnie od tego utworu :).

sobota, 25 maja 2013

Koncertowo

Nadal pada.
Dzieci się nudzą więc doapada ich twórczość. Właśnie udało mi się uśpić Brzdąca. Wróciłam do salonu     i bzyk witając mnie entuzjastycznie wziął za rękę i zaciągnął do kuchni. Przypomniało mu się jak bardzo lubi grać na pianinie. Nogami oczywiście, czyli głośniej, patrząc jak ładnie młoteczki stukają.


Brzdąc chyba jednak potrzebował snu bo wirtuozeria Bzyka jakoś mu nie przeszkadzała
Bestia podchwycił i z kartonu zrobił perkursję. Udało mi się spacyfikować ich na tyle, że zaczęli grać na mini fortepianie. Ma on tę zaletę, że daje się regulować głośność :).
Potem, żeby całkowicie nie zaczęli fiksować zaczęliśmy układać tory. Niestety do tego potrzeba faceta. na szczęście M. wrócił i uratował sytuację.


Okazało się, że jedne chłopcom mało. Po jakimś czasie cały salon zamienił się w wielkie torowisko. Była masa radochy a potem jeszcze więcej sprzątnia.


Po obiedzie chłopcy dostali deser na ciepło. Miałam ochotę na lody więc zamknęłam się z nimi cichaczem w sypialni. Niestety pozornie niezainteresowany Brzdąc też patrzył na mnie z wyrzutem. Obiecałam mu, że dostanie swoją porcję, w prawdzie w warriancie przetworzonym ale zawsze. Żeby mogło to jednak nastąpić najpierw ja muisałm się nimi nacieszyć ;) - grunt to dobre wytłumaczenie.


Późnym popołudniem przestało padać i panowie wybrali się jeszcze na spacer. Trochę zmarzli ale przynajmniej odrobinę się dotlenili.






sobota, 23 marca 2013

Zzzzzimmmmmnooooo

Bardzo zimno! Wirtualne palenie Marzanny nie pomogło :(.


Bestia w końcu doczekał się poranku z basenem. Wrócił zachwycony lekcją i panem instruktorem. Podsumowując chce chodzić! Co bardzo mnie cieszy. Odważył się nawet sam zjechać na dużej zjeżdżalni.
Moje najstarsze dziecko z żoną wpadło bo w planach mieli koncert Peji w Stodole. Hip hop to zdecydowanie nie moje klimaty ale oni są z innego dziesięciloecia. W związku z wizytą mogłam się wyszaleć w kuchni. Na przystawkę jajka faszerowane, tradycyjne z majonezem (wielkanocni), mini pizze, warpsy z łososiem, tradycyjna warzywna i super szybka, moja ulubiona, sałatka żółta.


Chłopcy dostali prezenty, które zajęły ich na długo. Poza tym mieli cudne towarzystwo do zabawy. Bzyk zafiksowany puszkami widząc jak towarzystwo raczy się piwem też się należnej części domagał. Tym razem dostał mu się przywieziony prosto z Irlandii guinness  o smaku pomarańczy ;).


Było tak sympatycznie i na tyle zimno, że młodzi w końcu zrezygnowali z koncertu. fajnie bo mieliśmy więcej czasu, żeby się nagadać, tym bardziej, że następne spotkanie pewnie dopiero w lipcu.




sobota, 16 marca 2013

The Darkness w Palladium

Relacja niestety z drugiej ręki. Mieliśmy pójść razem ale opiekunka nie dopisała i zostałam w domu z dziećmi.
M. zeznaje, że koncert był bardzo energetyczny i niesamowicie klimatyczny. Średnia wieku to ok. 20-tki ale tylko dlatego, że M. zawyżył ;). Palladium ma doskonałe warunki do wchodzenia w interakcję z publicznością (to wiem też z własnego doświadczenia). Hawkins obchodził swoje 38 urodziny. Tak spodobało mu się nasze, rodzime "Sto lat", że śpiewał razem z  widownią. Kto nie był niech żałuje (jak ja).



Od rana takie słońce, że nie można było spędzić tego dnia inaczej, nie ma to jak witamina D w naturalnej postaci.
Podczas popołudniowej, spacerowej repety chłopcy wybrali się w kaskach bo Bestia w ramach urozmaicenia zabrał deskorolkę. Bzyk widząc go w kasku nie mógł wyprawić się inaczej.




Bzyk rano podglądał mi przez ramię. Podekscytowany zaczął dużo "mówić" wskazując na tę notkę.
Jak już przedstawił mi swój koncept (nie zrozumiałam ani słowa) postanowił powtórzyć aranżację sofy. Nie zgodził się nawet na koc i poduszki z sofy. Wszystko musiało być dokładnie takie samo :).
Papugowanie przechodzi, też na zwyczaje żywieniowe. W Tłusty Czwartek zjadł bez entuzjazmu trochę pączka, wczoraj widząc z nim Bestię zażądał jednego dla siebie. Pochłonął całego. Bestia wchodzi na wszystkie meble w domu, Bzyk niepomny wydarzenia z przed kilku dni w ślad za nim. Kaski powinnam im chyba też w domu zakładać ;).