Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zima. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zima. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 marca 2013

Zzzzzimmmmmnooooo

Bardzo zimno! Wirtualne palenie Marzanny nie pomogło :(.


Bestia w końcu doczekał się poranku z basenem. Wrócił zachwycony lekcją i panem instruktorem. Podsumowując chce chodzić! Co bardzo mnie cieszy. Odważył się nawet sam zjechać na dużej zjeżdżalni.
Moje najstarsze dziecko z żoną wpadło bo w planach mieli koncert Peji w Stodole. Hip hop to zdecydowanie nie moje klimaty ale oni są z innego dziesięciloecia. W związku z wizytą mogłam się wyszaleć w kuchni. Na przystawkę jajka faszerowane, tradycyjne z majonezem (wielkanocni), mini pizze, warpsy z łososiem, tradycyjna warzywna i super szybka, moja ulubiona, sałatka żółta.


Chłopcy dostali prezenty, które zajęły ich na długo. Poza tym mieli cudne towarzystwo do zabawy. Bzyk zafiksowany puszkami widząc jak towarzystwo raczy się piwem też się należnej części domagał. Tym razem dostał mu się przywieziony prosto z Irlandii guinness  o smaku pomarańczy ;).


Było tak sympatycznie i na tyle zimno, że młodzi w końcu zrezygnowali z koncertu. fajnie bo mieliśmy więcej czasu, żeby się nagadać, tym bardziej, że następne spotkanie pewnie dopiero w lipcu.




czwartek, 21 marca 2013

Zapomniałam o Marzannie

Może dlatego pierwszy dzień wiosny taki biały. Sypało i sypało. Zrobiłam zaledwie kilkadziesiąt metrów a do klatki weszłam oblepiona jak bałwan. Takiej pogody, tego dnia, jak żyję nie pamiętam. Biedni uczniowie, ciekawe gdzie się w Dniu Wagarowicza tułali w taką pogodę. Dopiero wieczorem wpadłam na to co może być przyczyną: zapomniałam zrobić i utopić Marzannę.

 

Niniejszym czynię to symbolicznie i mam nadzieję, że pomoże!

 Dzisiaj w ramach NZBwC naszło mnie na pizzę. Nie przepadam za grubym ciastem ale jakiś czas temu znalazłam genialny, prosty, niebrudzący przepis na cieńkie ciasto:

Składniki:
  • półtorej szklanki mąki pszennej
  • pół szklanki letniej przegotowanej wody
  • dwie łyżki oleju roślinnego
  • 3 do 4 gram drożdży instant (w proszku), można również użyć drożdży świeżych – o proporcjach dyskutuję z czytelnikami w komentarzach ;)
  • pół łyżeczki soli
  • pół łyżeczki cukru
  • jako dodatek dwie łyżki ziół prowansalskich (w celu urozmaicenia wyglądu i smaku ciasta można użyć dowolnych przypraw, lub nie używać ich wcale)
 Wykonanie:
  1. Do dużej miski wsypać mąkę, drożdże i dobrze wymieszać.
  2. Dodać olej, cukier, sól wymieszać.
  3. Stopniowo dolewać wodę i łyżką, a potem ręką wyrabiać ciasto.
  4. Ostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut .
  5. W międzyczasie przygotować składniki.
  6. Rozwałkować
  7. Nałożyć sos i składniki
  8. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 220 stopni.
  9. Piec 15 do 25 minut. 
PYCHA!!!
Przepis jest stąd  ciasto na pizzę.

Nie miałam czasu się bawić więc rozwałkowałam niedbale. Bardziej przypominała serce niż koło ale i tak smakowała niebiańsko.

Zdjęcie

Bzyk ma fiksację na punkcie Teletubisi. Przerabiałam już to z Bestią i z radością stwierdzam, że się uodporniłam i nie irytują mnie tak jak kiedyś. Dlatego nie mogłam wytrzymać i prezent na Zajączka dostał już dzisiaj. Bawił się nim całe popołudnie z krótką przerwą na przysposobienie do życia w rodzinie, czyli uczymy się używać spacerówki wożąc Królisia ;).

Zdjęcie

Bestia po powrocie z przedszkola chętnie dołączył do zabawy. Też miał kiedyś taki i też spędzał przy nim wiele czasu. Sam jest właśnie na etapie fascynacji lego ninjago ale wszelkie rekordy bije od wielu tygodni peryskop. 
Teletubiś Bzyk mówi dobranocne hejoo.

Zdjęcie

wtorek, 19 marca 2013

Choinka

Piszę o Wielkanocy tymczasem w domu wciąż mam choinkę, dwie nawet. M. postanowił coś z tym zrobić i umył okna w pokoju chłopców.


Zdjęcie

Na balkonie odkryłam rano ślady. Ciekawe czy to "nasz" gołąb. Na wszelki wypadek wysypałam karmę i mam nadzieję, że mi się teraz ptactwo z całego osiedla nie zleci.

Zdjęcie

Bzyk chce być bardzo samodzielny, szczególnie kiedy je. A ja ścieram i zbieram - tak cena edukacji :).

ZdjęcieZdjęcie

U Bestii w przedszkolu popołudnie zabaw z rodzicami oczywiście z Wielkanocą jako motywem przewodnim. Bzyk gorączkuje więc poszedł tylko M.

Zdjęcie 

Prawdopodobnie czyta najlepiej w swojej grupie. Słysząc jak się tym zachwycamy znowu postanowił być kochanym starszym bratem i poczytać mu bajeczkę. Tylko Bzyk niestety niedocenił  gestu.


Bestia pomyślał tez o tym, żeby podzielić się wygranymi nagrodami. Chłopcy mimo rozmarudzenia Bzyka bawili się grzecznie resztę wieczoru.

Zdjęcie


niedziela, 17 marca 2013

Plusk, plusk

W kuchni wiosennieją mi żonkile.

Zdjęcie

W niedzielę, jak to w niedzielę. Chłopcy długo szaleli w piżamach, tworzyli konstrukcje z mebli, oglądali bajki, wygłupiali się.

Zdjęcie

Tradycyjnie już Bestia w trakcie drzemki Bzyka doskonalił warsztat ;).

Zdjęcie

Był też spacerek.

 Zdjęcie

 Jeszcze w klimacie białego szaleństwa ale wiosna już dzielnie walczy o swoje.

Zdjęcie

Zainspirowana słowami koleżanki, dzięki temu, że mogę bezkarnie pokazywać niedoskonałości (ciąża ;)) postanowiłam, że wybierzemy się wszyscy na basen. Pływalnia SGGW ma te zalety, że jest blisko, nietłoczno i w niezawyżonej cenie.

Zdjęcie

@www.obiektysportowe.sggw.pl

W środku miłe zaskoczenie bo Bestia w końcu się przełamał i nie boi się już wody powyżej kolan. Podjęliśmy nawet nieśmiałe próby nauki pływania. Odważył się też zjechać z tatą z dużej zjeżdżalni ale tylko raz. Bzyk był jedynym dzieckiem w swojej kategorii wiekowej więc miał cały brodzik dla siebie. 
Chłopcom tak bardzo się podobało, że nie chcieli  wracać do domu. Wkrótce wybierzemy się ponownie.

Zdjęcie


czwartek, 14 marca 2013

Dzieci lubią zimę

Postanowiłam nadrobić zaległości blogowe zanim pamięć zacznie zawodzić. Dałam sobie czas do końca weekendu. Ciekawe czy mi się uda?.

Miałam już wyrzucić swój ostatnio zakupiony powiew wiosny, tymczasem ze zdziwieniem odkryłam, że pod kwiatami, które uschły zaczęły się rozwijać nowe. Super! Oskubałam tylko z grubsza te stare i jeszcze trochę mnie będą cieszyć.



Odkryłam dzisiaj, że nieważne czy śnieg czy kwiatki, ważne, żeby świeciło słońce. Wtedy od razu bardziej się chce.
Bzyk, fan zimowych wygłupów nie mógł takiej pogodowej okazji przepuścić i M. zabrał go na górkę. Zjeżdżał na wszystkim tylko nie na sankach.



Popołudniu, żeby jeszcze trochę słońca złapać panowie poszli razem po Bestię. Na lody za zimno ale przecież są jeszcze słynne, ciepłe. Pamiętam takie z dzieciństwa, mogłam je jeść bez opamiętania :).
Chłopcy dorwali się do szafy. Bestia postanowił się w niej zaszyć z komórką. To stara nokia w wersji prostej ale on potrafi godzinami ustawiać wydarzenia w kalendarzu. A  niech ma skoro jeszcze nie wie co to gry komputerowe. Bzyk z kolei mógł uskutecznić tysięczną wersję zabawy w "a kuku". Nauczył się w tym tygodniu podskakiwać. Ma masę radochy, że mu się udaje a ja entuzjastycznie nagradzam to oklaskami. Ale i tak najulubieńszą zabawą ostatnio jest "łaaa", czyli udawanie potwora. Bzyk wydaje z siebie straszne dźwięki a potem z piskiem gania "przestraszoną" mamę po mieszkaniu :).
Obiecałam wczoraj Bestii, że kolejnej nocy będziemy spali razem w salonie (na jego łóżku się nie da), chyba jest trochę zazdrosny o to, że co noc Bzyk przychodzi do na do łóżka. W końcu nie było mi ciasno ;).

Wypełniliśmy wczoraj  formularz zgłoszeniowy do szkoły. Bestia jest tym bardzo podekscytowany. Mam nadzieję, że uda mu się dostać do tej pierwszego wyboru. Wiemy, że istnieje powszechna niechęć posyłania sześciolatków do podstawówki ale w naszym wypadków argumentów "za" jest tyle, że nie mieliśmy wątpliwości.




niedziela, 10 marca 2013

Bajkolandia

Brrr zimno!


Bestia od kilku dni przeżywał urodziny kolegi z przedszkola, zaplanowane na dziś w Bajkolandii. Przeżył nawet w związku z tym chwile grozy bo wymachując zaproszeniem przed kolegami gdzieś je zgubił. Na szczęście odnalazło się następnego dnia.
Mam mieszane uczucia związane z tą salą zabaw. Dzieciaki przy każdej wizycie doskonale się bawią, w barze serwują dobrą herbatę ale zdecydowanie brakuje mi czegoś konkretnego do zjedzenia (chociaż można zamówić pizzę z dowozem), po godzinie w tym harmidrze jestem już zmęczona, no i ostatnio musiałam ganiać za Bzykiem po konstrukcji co w moim obecnym stanie było mało komfortowe. Niemniej bywamy tam często i tak już pewnie zostanie :).

@gdziezdzieckiem.pl

Tym razem wysłałam tam M. dając mu Bzyka na przyczepkę.

W jednym z moich ukochanych filmów "Życie jest piękne" jest scena z kuratorem, który je późną kolację.



Korzystając z chwili wolnego, przy okazji niedzieli przygotowałam obiad "grosso, grosso" ;).
Totalna rozpusta ale korzystam póki mogę.


Chłopcy wrócili oczywiście zachwyceni, tym bardziej, że przed imprezą naciągnęli tatę na obiad w KFC. Bestia okazał się kochanym braciszkiem bo jak dostawali balony poprosił o taki sam dla Bzyczka. Rozczulił mnie tą troską.







sobota, 9 marca 2013

W Radzyminie

Uff, namaczanka pomogła, około czwartej w końcu zasnęłam i budziłam się bez tego koszmarnego, dokuczliwego bólu. Jak fajnie jest na świecie kiedy nic nie dolega :D. Bo ten drobny dyskomfort to po wczorajszym pikuś. Cudowny lek nie wygląda spektakularnie ale jest naprawdę genialny.



Wybraliśmy się dzisiaj za miasto świętować urodziny koleżanki. Bzyk mimo braku odpowiedniego stroju MUSIAŁ przetestować nowy plac zabaw.


Dookoła masa śniegu ale upieramy się przy wiośnie więc dla jubilatki mieliśmy tulipany. Niestety Bzyk za mocno przytulał się w samochodzie i wręczane były już mocno wymęczone. Zdjęcie zrobiła dwuletnia Martynka, córka naszej gospodyni.


Potem już tylko zabawa, tańce hulańce i swawola okraszone pyyyyysznym jedzeniem.





sobota, 2 marca 2013

Zapachniało wiosną

Trzeci dzień po powrocie przywitał nas intensywnym słońcem. Zapachniało wiosną mimo, że na dworze tylko 5 stopni. Na tę okoliczność zafundowaliśmy sobie prawie ideaalne śniadanie z pseudo nowalijkami w roli głównej.


Prawie idealne bo jajko miało być na miękko. Pamiętam z dzieciństwa pierwsze kanapki wiosną.
Jak ja tęsknię za prawdziwymi pomidorami albo wyrazistym smakiem rzodkiewek i szczypiorku, ech. Szkoda, że nie mogę ich mieć przez cały rok a i w sezonie tylko okazjonalnie :(.

Takiej pogody nie można przesiedzieć w domu. Przed obiadem chłopcy wyszaleli się na placu zabaw.


Wrócili zachwyceni. W ramach organizowania sobie czasu w trakcie drzemki Bzyka, Bestia zbudował samolot. Ciekawe czemu to ostatnio jego ulubiona zabawa? ;). Potem próbował swoich sił w fotografowaniu. Kiedy Bzyk wstał usiłował mu bezskutecznie tłumaczyć, że gra w jengę wcale nie polega na tym, że on buduje a Bzyczek burzy.




Po obiedzie jeszcze spacer. W Powsinie zima trzyma.



Nieprzygotowani na taką sytuację nie mieli ze sobą odpowiednich rękawiczek ale i tak doskonale się bawili.
Wracając Bestia namówił tatę na m&m'sy  za grzeczne zachowanie i przy okazji zakupów Bzyk znowu wyłudził balona. Tym razem wziął też dla brata.



sobota, 16 lutego 2013

Aktualnie jeszcze zima

Topi się, jakoś tak nie boleśnie. Powoli i bez grud błota.
Trzeba Bzykowi buty zimowe na kalosze zamienić.


W sobotę, w Stodole, Kult Unplugged. Bardzo żałuję, że nie mogę pójść. Jeszcze niedawno chodziłam na ich koncerty dwa trzy razy w roku, stare czasy. Najbardziej niezapomniany to taki za studenta, w Zakopanym. Byłyśmy już bez grosza ale jakaś dobra dusza pracująca przy obsłudze tak po prostu dała nam wejściówki. Koncert był genialny. 
Dużo później miałam przyjemność bawić się na after party po koncercie Nicka Cave we Wrocławiu. Cave nie zszedł ale był Kazik. Zdobyłam jego autograf ze specjalna dedykacją dla przyjaciółki z którą bawiłam się wtedy w Zakopanym. No dobra nie ja zdobyłam tylko M. ale dzielnie stałam obok w trakcie pogawędki.
Kazik i A. mają urodziny tego samego dnia i przyjaciółka zawsze powtarzała, że chciałaby żeby został jej wujkiem. Dedykacja brzmi: Dla Ani wujek Kazik :D :D :D.
Szkoda tylko, że już wtedy kontakt nam się rozluźnił i nigdy go nie dostała. Czasem wymieniamy się mailami i zawsze obiecuję sobie, że przy okazji spotkania w końcu go jej dam. I tak od dziesięciu lat...
Tymczasem zrobię sobie w sobotni wieczór dobrze w domu.


 Wróci wiosna, baronowo


Chłopcy integrowali się dzisiaj z najmłodszym. Zaczęło się od tego, że wyraźnie było widać, że nie śpi.
Żeby go bardziej spersonifikować najpierw brzuch doczekał się oczu i buzi a potem zaszaleli maksymalnie. Niestety mazak wbijający się w brzuch nie był miłym doświadczeniem.



Bzyk naśladuje brata niemal we wszystkim. Wczoraj Bestia miał trudniejszy dzień i w napadzie złości z rozpaczą pokładał się na podłodze. Bzyk natychmiast zrobił to samo tylko mniej histerycznie ;).
Bestia ma ostatnio fiksację. Od czasu kiedy nie został zaproszony na urodziny kolegi z grupy, pieczołowicie planuje swoje przyjęcie. Dziś uparł się żeby już koniecznie wysłać zaproszenie do kuzynki mieszkającej w Szwecji, a liczba przewidywanych imprez z jednej urosła już do trzech. Ciekawe co będzie w czerwcu?






sobota, 9 lutego 2013

Dzień po.

Zima trzyma.



Dzieciaki od rana roznosiła energia.




Nas natomiast dopadło po wczorajsze nicnierobienie. M. męczyło z powodów oczywistych a mnie poczucie winy, że się nie wyrobiłam.  W limitowanej edycji jajek niespodzianych spodziewana zabawka:



Spychaliśmy na siebie dzieciaki. Do pomocy mieliśmy Wujka Młodszego. Dzięki temu ominęła mnie "przyjemność" pomagania przy konstrukcjach Bestii. Panowie stworzyli bardzo profesjonalną windę, która dociera aż na parking na dachu.



Ponadto był pociąg elektryczny z krzeseł, jazda na motorze, naklejki na meblach i obowiązkowo spacer. Bzyk na sanki się nie załapał bo jeszcze mu kapie z nosa.
Na obiad finezyjnie resztki z wczoraj. Ponieważ zdaniem Bestii to niejadalne dziecię pochłonęło michę makaronu saute, bo dodatki też są ble. Bzykowi natomiast spodobało się jedzenie pałeczkami, nie mogę mu wytłumaczyć, że używa się tylko dwóch na raz.


piątek, 8 lutego 2013

Urodziny M.

Post jak zwykle ma ustawioną godzinę publikacji na po godz. 23 dnia, którego dotyczy. W praktyce jest piąta rano dnia następnego. Goście albo poszli sobie albo poszli spać.
Impreza prawie udana.





Idealnie byłoby, gdyby udało się zrealizować plan dotyczący menu ale jakoś słabo ostatnio się czuję. Liczyłam trochę na pomoc M. ale wrócił z pracy prawie trzy godziny później niż deklarował i troszkę się posypało. 
Miało być szybko. To efekt:





Przepis: telefon do suszarni ;).

Zdecydowanie nie byłam dzisiaj wzorową Panią domu. Jedna z moich gaf:



Wcześniej było gorzej bo ułożyłam 64 ;p.
Na szczęście na podanym torcie było już poprawnie :D.


Bzyk rozrabiał.


Mam nadzieję, że oczywistym jest, że puszka jest pusta.

Przed południem wybrałam się z Bzykiem na zakupy. Zapomniałam, że 19 miesięczne dziecko rozumie już niemal wszystko. W trakcie ubierania się, zapytałam czy Królisiowi, którego zamierzał zabrać, nie będzie zimno. Efekt był taki, że musieliśmy założyć mu czapkę.
Na zakupach Bzyk zabawiał personel wkładając pomidory do własnego koszyka, po jednej sztuce.
Miało być szybko, ale że Bzyk śnieg kocha nie mógł sobie darować wygłupów.


To jedna z przyczyn dlaczego zaliczyłam gigantyczny poślizg i z niczym nie mogłam się wyrobić.

Bestia niepocieszony, że już po półkoloniach. Pytał czy w wakacje może tam wrócić, dyplomatycznie odpowiedziałam, że zobaczymy. W trakcie imprezy pełnił rolę honorową i podawał tort.




Zasnął ok. 22, chwilę później zgasło światło. Próba naprawy trwała ok godziny. Pomógł nasz nieoceniony gospodarz domu (zwykle nazywany cieciem, bez zabarwienia negatywnego, ale dzisiaj jestem mu wyjątkowo wdzięczna). Pomógł mimo, że to nie należy do jego obowiązków. W miejscu z tablicą z korkami zawsze trochę ciekło ale ostatnio wyjątkowo mocno i podobno spalił się jakiś kabelek.
W każdym razie mieliśmy nastrojowych kilkadziesiąt minut :D.