Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sala zabaw. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sala zabaw. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 kwietnia 2013

Odskocznia

Teraz to już na pewno sobie poszła. Innej myśli do siebie nie dopuszczam! Śniegu na osiedlu zostało raptem tyle:


M. w pracy od świtu do nocy dlatego z Bzykiem wybraliśmy się po Bestię. Samodzielne zakładanie kaloszy bardzo się spodobało ale jeszcze fajniejsza była funkcjonalność. Zanim dotarliśmy do przedszkola spodnie miał mokre do kolan :). Potem wizyta w KEN Center (czyli nie mogło się obejść bez KFC ;). Niestety poszukiwania odpowiednich butów na wiosnę zakończyły się fiaskiem. Na otarcie łez wizyta w sklepie zoologicznym - niech sobie chociaż popatrzą. Wieczorem wpadł wujek młodszy.


Ponieważ planów na ten dzień było dużo obiad znowu w wersji na szybko. Tym razem makaron. Lekko podgotowane kolanka do tego mięso mielone gotowane z groszkiem w sosie pomidorowym z dużą ilością oregano (ok 15 min). Razem na 20-30 min do piekarnika. Podawać z ugotowanym jajkiem :). 
Nie przewidziałam wizyty WM, który nie lubi groszku dlatego sam przygotował wersję alternatywną: tagliatelle z mielonym i marchewką :).

Teraz przez cały weekend będziemy jeść makaron ;p.

Przy okazji wizyty w KEN center odwiedziliśmy salę zabaw Odskocznia. Kiedyś można było tam zostawić dzieci i pójść na zakupy, niestety teraz to się zmieniło.

www.odskocznia.com.pl

Ceny niestety nie zachwycają ale można wybrać też opcję pół godzinną za 10 zł w weekend 12 zł. Godzina to 16 zł (weekend 20 zł), bez limitu odpowiednio 20 i 25 zł. Nie ma profesjonalnego ekspresu do kawy ani jedzenia poza batonami itp. ale sala znajduje się w części gastronomicznej galerii więc zawsze można zjeść po ;). Zdecydowanym plusem są ceny napoi i słodyczy, są niemalże marketowe. Sala jest dwu poziomowa. Na dole plac zabaw, na górze strefa malucha, dla dzieci 0-3. Tym razem tam nie zajrzałam ale kiedyś tam byłam i jak dla mnie to bardziej część warsztatowo - urodzinowa.
Chłopcom oczywiście się podobało i oczywiście trudno ich było wyciągnąć. 
Po tej wizycie ranking Bestii wygląda następująco:

   1. Hocki Klocki
 2. Odskocznia

Myślę, że pozycja Bajkolandi jest wynikiem wyłącznie przesytu.






niedziela, 24 marca 2013

Hocki Klocki

Goście zjedli śniadanie i niestety musieli jechać na lotnisko. Szkoda bo było miło :(.
Rano oczywiście palmy ale bez spaceru bo zimno. Dzieciaki zabawiał Wujek Młodszy z M. na zmianę.


Niestety popołudniu chłopców dopadło znudzenie i zrobili się nieznośni. Postanowiłam skorzystać z rady umieszczonej w komentarzy. Wysłałam M. z chłopcami do kawiarni Hocki Klocki.

www.hockiklocki.com.pl

Kawiarnia sympatyczna i w ocenie Bestii  awansowała na pierwsze miejsce, przed Bajkolandią - może dlatego, że był po raz pierwszy. Miejsca dla rodziców nie za dużo, szczególnie, ze odbywały się urodziny. Obsługa miła, frappe takie sobie, chociaż w kwestii kawy Bzyk był odmiennego zdania ;). Cena to 15 zł za pierwszą godzinę zabawy i 10 za kolejną, trzecia podobno gratis - na fali ostatnich podwyżek w Bajkolandii to na plus. Sala zabaw ciekawa, niestety Bzyk nie był w stanie wspiąć się na wyższy poziom konstrukcji ale niżej bawił się tak dobrze, że mu to w ogóle nie przeszkadzało.


Tymczasem ja miałam swoje "chwilo trwaj". Dziś mija 40 lat od premiery "The Dark Side Of The Moon" Pink Floyd, więc Antyradia słuchało się jeszcze przyjemniej niż zwykle. Może dlatego, że zupełnie nie zwracałam uwagi na to co mówił prowadzący audycję - podobno nie przygotował się w ogóle. Bardzo, bardzo żałuję, że nie byłam i nigdy nie będę na ich koncercie.




niedziela, 10 marca 2013

Bajkolandia

Brrr zimno!


Bestia od kilku dni przeżywał urodziny kolegi z przedszkola, zaplanowane na dziś w Bajkolandii. Przeżył nawet w związku z tym chwile grozy bo wymachując zaproszeniem przed kolegami gdzieś je zgubił. Na szczęście odnalazło się następnego dnia.
Mam mieszane uczucia związane z tą salą zabaw. Dzieciaki przy każdej wizycie doskonale się bawią, w barze serwują dobrą herbatę ale zdecydowanie brakuje mi czegoś konkretnego do zjedzenia (chociaż można zamówić pizzę z dowozem), po godzinie w tym harmidrze jestem już zmęczona, no i ostatnio musiałam ganiać za Bzykiem po konstrukcji co w moim obecnym stanie było mało komfortowe. Niemniej bywamy tam często i tak już pewnie zostanie :).

@gdziezdzieckiem.pl

Tym razem wysłałam tam M. dając mu Bzyka na przyczepkę.

W jednym z moich ukochanych filmów "Życie jest piękne" jest scena z kuratorem, który je późną kolację.



Korzystając z chwili wolnego, przy okazji niedzieli przygotowałam obiad "grosso, grosso" ;).
Totalna rozpusta ale korzystam póki mogę.


Chłopcy wrócili oczywiście zachwyceni, tym bardziej, że przed imprezą naciągnęli tatę na obiad w KFC. Bestia okazał się kochanym braciszkiem bo jak dostawali balony poprosił o taki sam dla Bzyczka. Rozczulił mnie tą troską.







środa, 6 marca 2013

W Centrum Nauki Kopernik

W naszej sypialni na oknie wiszą kryształy. Bestia rano filozoficznie stwierdził "Mamo wiesz? Lubię takie dni z tęczą na ścianie". Ja też takie lubię :).



Jak nietrudno domyślić się po tytule zrobiliśmy sobie dzisiaj wolne i wybraliśmy do Kopernika. Koleżanka przyjechała z rodziną do W-wy i tam się umówiliśmy. Mamy dzieci dokładnie w tym samym wieku. Bestia miał niespodziankę bo o tym, że nie pójdzie do przedszkola powiedziałam mu dopiero rano. 
"Ale przecież mieliśmy pójść szóstego" (wspomniałam mu o takim planie jakiś czas temu)
"A który jest dzisiaj?"
Rzut oka na kalendarz i wszystko jasne :).
Z domu wyruszyliśmy o 11-tej. W pakiecie atrakcja dodatkowa - podróż komunikacją miejską. Zdarza mi się jeździć metrem ale potem przesiadaliśmy się do autobusu, było lepiej niż pamiętam. Może dlatego, że nie musiałam trzymać się barierek bo miałam wózek :).

@kopernik.org.pl

Założyliśmy wiosenne kurtki i buty. Ponieważ musieliśmy chwilę poczekać wybraliśmy się na krótki spacer. Pogoda cudna ale po kątach jeszcze straszy zima.

Nad Wisłę nie zdążyliśmy zejść ale obiecałam, że zrobimy to po wyjściu. Popatrzyliśmy na nią z daleka, przy okazji wspominając jesienny lot balonem. Bzyczek tę część atrakcji przespał.




Na miejscu miłe zaskoczenie, tym razem nie było kolejek do kasy. 
O tyle o ile byłam pewna, że Bestia będzie się bawił doskonale, to nie wiedziałam czy dwulatek nie będzie się zwyczajnie nudził. Po czasie okazało się, że moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Po wejściu zachowywał się z dystansem ale potem interesował się niemal wszystkim.
Niebo Kopernika jest dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Dzięki temu, że mieliśmy wsparcie Bestia załapał się na planetarium. Byliśmy późno więc zostały tylko seanse dla dzieci od 8 roku życia ale chłopcom w ogóle to nie przeszkadzało. Bestia wyszedł zachwycony. W drodze powrotnej mówił już tylko o tym.

@polskieradio.pl

Kiedy sześciolatki podziwiały rozgwieżdżone niebo razem z tatą Tomka postanowiliśmy zswerwisować maluchy. W tym momencie konsternacja. Oczywiście, że jest przewijak ale tylko w damskiej toalecie. "Jak zwykle w tym szowinistycznym kraju!".  Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam ale wstydliwi tatusiowie często mogą mieć z tym problem.

Następny punkt programu to Galeria Bzzz! Starsi chłopcy bawili się razem. My ganiałyśmy za maluchami. Bzyk w swoim żywiole. Było tyle fascynujących rzeczy, że chwilami się gubił nie wiedząc na co się zdecydować. Ostatnim punktem programu były zabawy wodą. Kiedy zamoczył rękawy rozebrałam go do śpiocha. Dziesięć minut później ciekło z niego - dosłownie.





W międzyczasie Bestia stworzył odlew swojej buzi.




Niestety musieliśmy się pożegnać ze znajomymi bo mieli zaplanowaną wizytę u lekarza. Chłopcom było przykro ale to nie był wystarczający powód, żeby wychodzić. Kiedy skończył się czas Bzyk wyjątkowo głośno manifestował swój sprzeciw.




Potem jeszcze raz na piętro. Zmęczony Bzyk zaczął trochę marudzić. W końcu udało mi się ich wyciągnąć na 15 min przed zamknęciem. Bzyk zasnął chwilę po zapakowaniu do wózka.


Kiedy wyszliśmy Bestia przypomniał o obiecanym spacerze. Nie czułam już nóg ale obietnica to obietnica. Zeszliśmy na dół. Niestety nie obyło się bez strat. W drodze powrotnej zgubiliśmy Królisia. Ostatnio widziany był nad Wisłą właśnie.

Do domu dotarliśmy dopiero przed 20-tą. Zmęczeni ale zadowoleni.
Tymczasem M. wykorzystując naszą nieobecność wybrał się na rower.


I bardzo dobrze niech chłopak tez ma coś z życia ;).

poniedziałek, 11 lutego 2013

Żółta żyrafa

Dzień był trudny. Co za dużo to niezdrowo, a 75 glukozy zamiast śniadania i trzy kłucia do południa to spora przesada. W efekcie dzień miałam tak mdły jak poranny specyfik. Ble.

Mamy swoje utarte ścieżki, miejsca w których często bywamy i które bardzo lubimy. Czasem jednak warto spróbować czegoś nowego. W styczniu otworzyła się nowa kawiarnia dla rodziców, Żółta Żyrafa


fot: Żółtażyrafa.pl

Chcieliśmy pójść tym bardziej, że  odbywał się bal karnawałowy dla dzieci w wieku 1-3. Miałam pójść sama z Bzykiem ale ponieważ słabo się czułam wydelegowałam M. i przy okazji Bestia też się załapał.




Na początku chłopcy nie mogli się wkręcić i chcieli wracać ale bańki ich przekonały. W efekcie bawili się doskonale a na koniec najważniejsze z punktu widzenia Bzyka: dostali balony.
Miejsce sympatyczne więc na pewno jeszcze tam wrócimy.




czwartek, 7 lutego 2013

Tłusty czwartek*


 *taki tytuł ma pewnie 80% dzisiejszych wpisów na blogach. Alem oryginalna!
Za oknem zrobiło się bajkowo biało. Lubię taki śnieg. Przykrywa wszystkie brudy i czaruje za oknem magiczną krainę. Szkoda tylko, że potem się topi i zamienia w mokre, bure cholerstwo.





Bzyk odprowadził rano Bestię. Potem spędził dzień na saskiej (matka pracuje!). Popołudniu, żeby mu przykro nie było M. zabrał go wcześniej i przed powrotem do domu też się w sali zabaw wyszalał.
Oczywiście były pączki. Zjadłam dwa! Bzyk nie jest ich fanem i po dwóch gryzach łaskawie oddał mi swojego.




Pączki były pyszne ale jeszcze faworków bym zjadła...
;)

Jutro M. ma urodziny. Obmyślam menu. Musi być szybko, pysznie i wykwintnie. Tiaaa.

wtorek, 5 lutego 2013

Marzenia się spełniają?

Bestia zachwycony. Mówi, że do końca tygodnia na półkoloniach to zdecydowanie za krótko. Dzisiaj odprowadzał bo Bzyk, jemu tez się podobało.






Bzyk spędził dzień na Saskiej a ja mogłam spokojnie popracować. To konieczne bo mam nowy plan. Chciałabym najpóźniej od września zamieszkać w takim domu:





Pomarzyć warto :).
Kocham swoje mieszkanie ale trudno mi sobie wyobrazić wchodzenie na trzecie piętro z niemowlakiem i dwulatkiem. Fajnie byłoby też móc dzieci wypuszczać na powietrze bez konieczności organizowania wyprawy na plac zabaw.
Zobaczymy!


W planach na najbliższą przyszłość:


poniedziałek, 4 lutego 2013

Opowieść "mrożąca" krew w żyłach z Królisiem w roli głównej

Znalazłam dzisiaj zagubiony w piątek smoczek.
Coś jest w powiedzeniu "natura nie znosi próżni".
Bzyk ostatnio z upodobaniem przydusza Królisia pokrywkami albo wkłada do garnków i potem udaje, że je. Udaje bardzo przekonująco faktycznie go żując.
Wieczorem Króliś zniknął. Po 15 min poszukiwań byłam zdruzgotana, ostatnio ciągle czegoś szukam. Sprawdziliśmy z M. wszystkie zakamarki i garnki w domu. Zdeterminowana zajrzałam nawet do kosza i zamrażalnika. Kiedy okazało się, że nigdzie go nie ma z ciężkim sercem wyciągnęłam duplikat. Od kilku dni wolę, że są dwa, to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Poirytowana szukałam dalej.
Znalazł się pod oparciem fotela. 
Siedziałam na nim denerwując się, że nie wiem gdzie jest.






Bzyk jakiś taki radośniejszy ale dalej rozbity. Przez większość dnia traktuje mnie jak osobistą asystentkę. Spazmami, krzykiem i rzucaniem się na podłogę reaguje na każdy zakaz. Naciągnął mnie dziś na kąpiel. Drugi raz rozebrał się zupełnie do naga popołudniu. Jakby tego było mało w tym "stroju" wymyślił sobie podciąganie żaluzji w kuchennym oknie. Totalny ekshibicjonizm.
Bestia zachwycony półkolonią. Po powrocie opowiadał, że bawił się z Zuzią i Adamem, że były kręgle, że raz w te kręgle wygrał z Adamem, bo Adam miał 12 a on 13 i że w ogóle super. Tylko niestety nic nie zjadł bo na obiad była "obrzydliwa, kwaśna, biała zupa" oraz "wstrętne ziemniaki ze skórą". "Mamo czemu oni jej nie obrali?". Na podwieczorek natomiast był niejadalny kisiel.
Zasadniczo mogłam się spodziewać, że posiłki w takim miejscu będą mocno odbiegać od tych przedszkolnych.



Przypadkiem i spontanicznie okazało się, że jednak wyjedziemy na ferie. 20 lutego lecimy do Irlandii. Bestia zachwycony. Tak tam ślicznie było w grudniu ubiegłego roku:





M. Ma w piątek urodziny. Na prezent zasadniczy nową płytę Nick'a Cave "Push The Sky Away” musi poczekać potem jeszcze 10 dni, aż do dnia premiery. Zamiast kwiatów natomiast zażyczył sobie: