Jak nietrudno domyślić się po tytule zrobiliśmy sobie dzisiaj wolne i wybraliśmy do Kopernika. Koleżanka przyjechała z rodziną do W-wy i tam się umówiliśmy. Mamy dzieci dokładnie w tym samym wieku. Bestia miał niespodziankę bo o tym, że nie pójdzie do przedszkola powiedziałam mu dopiero rano.
"Ale przecież mieliśmy pójść szóstego" (wspomniałam mu o takim planie jakiś czas temu)
"A który jest dzisiaj?"
Rzut oka na kalendarz i wszystko jasne :).
Z domu wyruszyliśmy o 11-tej. W pakiecie atrakcja dodatkowa - podróż komunikacją miejską. Zdarza mi się jeździć metrem ale potem przesiadaliśmy się do autobusu, było lepiej niż pamiętam. Może dlatego, że nie musiałam trzymać się barierek bo miałam wózek :).
@kopernik.org.pl
Założyliśmy wiosenne kurtki i buty. Ponieważ musieliśmy chwilę poczekać wybraliśmy się na krótki spacer. Pogoda cudna ale po kątach jeszcze straszy zima.
Na miejscu miłe zaskoczenie, tym razem nie było kolejek do kasy.
O tyle o ile byłam pewna, że Bestia będzie się bawił doskonale, to nie wiedziałam czy dwulatek nie będzie się zwyczajnie nudził. Po czasie okazało się, że moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Po wejściu zachowywał się z dystansem ale potem interesował się niemal wszystkim.
Niebo Kopernika jest dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Dzięki temu, że mieliśmy wsparcie Bestia załapał się na planetarium. Byliśmy późno więc zostały tylko seanse dla dzieci od 8 roku życia ale chłopcom w ogóle to nie przeszkadzało. Bestia wyszedł zachwycony. W drodze powrotnej mówił już tylko o tym.
@polskieradio.pl
Kiedy sześciolatki podziwiały rozgwieżdżone niebo razem z tatą Tomka postanowiliśmy zswerwisować maluchy. W tym momencie konsternacja. Oczywiście, że jest przewijak ale tylko w damskiej toalecie. "Jak zwykle w tym szowinistycznym kraju!". Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam ale wstydliwi tatusiowie często mogą mieć z tym problem.
Następny punkt programu to Galeria Bzzz! Starsi chłopcy bawili się razem. My ganiałyśmy za maluchami. Bzyk w swoim żywiole. Było tyle fascynujących rzeczy, że chwilami się gubił nie wiedząc na co się zdecydować. Ostatnim punktem programu były zabawy wodą. Kiedy zamoczył rękawy rozebrałam go do śpiocha. Dziesięć minut później ciekło z niego - dosłownie.
W międzyczasie Bestia stworzył odlew swojej buzi.
Niestety musieliśmy się pożegnać ze znajomymi bo mieli zaplanowaną wizytę u lekarza. Chłopcom było przykro ale to nie był wystarczający powód, żeby wychodzić. Kiedy skończył się czas Bzyk wyjątkowo głośno manifestował swój sprzeciw.
Potem jeszcze raz na piętro. Zmęczony Bzyk zaczął trochę marudzić. W końcu udało mi się ich wyciągnąć na 15 min przed zamknęciem. Bzyk zasnął chwilę po zapakowaniu do wózka.
Kiedy wyszliśmy Bestia przypomniał o obiecanym spacerze. Nie czułam już nóg ale obietnica to obietnica. Zeszliśmy na dół. Niestety nie obyło się bez strat. W drodze powrotnej zgubiliśmy Królisia. Ostatnio widziany był nad Wisłą właśnie.
Do domu dotarliśmy dopiero przed 20-tą. Zmęczeni ale zadowoleni.
Do domu dotarliśmy dopiero przed 20-tą. Zmęczeni ale zadowoleni.
Tymczasem M. wykorzystując naszą nieobecność wybrał się na rower.
I bardzo dobrze niech chłopak tez ma coś z życia ;).
Cudna relacja! Piękna dokumentacja fotograficzna! Zazdroszczę wypadu, do Kopernika mamy ponad 300km ale napewno się kiedyś wybierzemy!
OdpowiedzUsuń