W Tesco na Kabatach takie cuda:
Tym razem bez słońca ale za to od rana inny symptom wiosny :).
Spółdzielnia wymieniała dzisiaj wodomierze. Panowie mieli być na 10-tą, przyszli chwilę wcześniej a w domu oczywiście sajgon. Nie znoszę takich niespodzianek!
Bzyk kilka dni temu rozsmakował się w kawie. Bawił się łyżeczką w kubku, w pewnym momencie oblizał. Wtedy skomentował krótko: "Ble!" ale od następnego śniadania zaczął to robić regularnie i teraz już się nie krzywi.
Za to ja mam fiksację na pasztet. M. znosił do domu różne, takie ze śliwką albo żurawiną ale ku jego rozpaczy mnie smakuje tylko ten jeden. Koniecznie z ogórkiem konserwowym! Pochłaniam puszkę dziennie a sadełko rośnie, rośnie, rośnie...
Chłopcy całe popołudnie poprawiali artystyczny nieład panujący w mieszkaniu. Może i lepiej bo to mnie zmobilizowało do rozpoczęcia wiosennych porządków. Na jutro w planach największe wyzwanie: Szafa Bestii. Będzie się działo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz