Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Króliś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Króliś. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 kwietnia 2013

Uśmiech

Kupiliśmy ją w Ikei tak dawno temu, że już nie pamiętam od kiedy u nas stoi. Przetrwała Bestię, niestety Bzyk dla rzeczy delikatnych bywa bezlitosny. W końcu się stało, wprawdzie przypadkiem ale podarł klosz. Mamy teraz lampę w wersji uśmiechniętej ;).




Zdjęcie

Po tym jak na chwilę "zaadoptowaliśmy" chorego gołębia przez resztę zimy dokarmialiśmy ptaki na parapecie. Ponieważ usłyszałam, że ptaki po tej długiej zimie są bardzo wygłodzone Bzyk wyszedł je dokarmić w teren. Oczywiście użył do tego specjalnie przygotowanych ziaren.

Zdjęcie

 Bestia ostatnio mocno zafiksowany zajęciami z angielskiego i dobrze niech się kształci. Zdaje się, że panie przedszkolanki z dużym zapałem przygotowują dzieci do święta mamy i taty oraz pożegnania z przedszkolem bo Bestia niemal codziennie raczy nas nowym wierszykiem albo piosenką.
Bzyk eksperymentuje ze swoim wariantem kangurzenia - Królisia nosi w kapturze :D.


Zdjęcie


Ps.
Czy ktoś mi może pomóc i wyjaśnić jak publikować komentarze? Niby wszystko robię dobrze a komentarze się nie pojawiają :(.

czwartek, 21 marca 2013

Zapomniałam o Marzannie

Może dlatego pierwszy dzień wiosny taki biały. Sypało i sypało. Zrobiłam zaledwie kilkadziesiąt metrów a do klatki weszłam oblepiona jak bałwan. Takiej pogody, tego dnia, jak żyję nie pamiętam. Biedni uczniowie, ciekawe gdzie się w Dniu Wagarowicza tułali w taką pogodę. Dopiero wieczorem wpadłam na to co może być przyczyną: zapomniałam zrobić i utopić Marzannę.

 

Niniejszym czynię to symbolicznie i mam nadzieję, że pomoże!

 Dzisiaj w ramach NZBwC naszło mnie na pizzę. Nie przepadam za grubym ciastem ale jakiś czas temu znalazłam genialny, prosty, niebrudzący przepis na cieńkie ciasto:

Składniki:
  • półtorej szklanki mąki pszennej
  • pół szklanki letniej przegotowanej wody
  • dwie łyżki oleju roślinnego
  • 3 do 4 gram drożdży instant (w proszku), można również użyć drożdży świeżych – o proporcjach dyskutuję z czytelnikami w komentarzach ;)
  • pół łyżeczki soli
  • pół łyżeczki cukru
  • jako dodatek dwie łyżki ziół prowansalskich (w celu urozmaicenia wyglądu i smaku ciasta można użyć dowolnych przypraw, lub nie używać ich wcale)
 Wykonanie:
  1. Do dużej miski wsypać mąkę, drożdże i dobrze wymieszać.
  2. Dodać olej, cukier, sól wymieszać.
  3. Stopniowo dolewać wodę i łyżką, a potem ręką wyrabiać ciasto.
  4. Ostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut .
  5. W międzyczasie przygotować składniki.
  6. Rozwałkować
  7. Nałożyć sos i składniki
  8. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 220 stopni.
  9. Piec 15 do 25 minut. 
PYCHA!!!
Przepis jest stąd  ciasto na pizzę.

Nie miałam czasu się bawić więc rozwałkowałam niedbale. Bardziej przypominała serce niż koło ale i tak smakowała niebiańsko.

Zdjęcie

Bzyk ma fiksację na punkcie Teletubisi. Przerabiałam już to z Bestią i z radością stwierdzam, że się uodporniłam i nie irytują mnie tak jak kiedyś. Dlatego nie mogłam wytrzymać i prezent na Zajączka dostał już dzisiaj. Bawił się nim całe popołudnie z krótką przerwą na przysposobienie do życia w rodzinie, czyli uczymy się używać spacerówki wożąc Królisia ;).

Zdjęcie

Bestia po powrocie z przedszkola chętnie dołączył do zabawy. Też miał kiedyś taki i też spędzał przy nim wiele czasu. Sam jest właśnie na etapie fascynacji lego ninjago ale wszelkie rekordy bije od wielu tygodni peryskop. 
Teletubiś Bzyk mówi dobranocne hejoo.

Zdjęcie

środa, 6 marca 2013

W Centrum Nauki Kopernik

W naszej sypialni na oknie wiszą kryształy. Bestia rano filozoficznie stwierdził "Mamo wiesz? Lubię takie dni z tęczą na ścianie". Ja też takie lubię :).



Jak nietrudno domyślić się po tytule zrobiliśmy sobie dzisiaj wolne i wybraliśmy do Kopernika. Koleżanka przyjechała z rodziną do W-wy i tam się umówiliśmy. Mamy dzieci dokładnie w tym samym wieku. Bestia miał niespodziankę bo o tym, że nie pójdzie do przedszkola powiedziałam mu dopiero rano. 
"Ale przecież mieliśmy pójść szóstego" (wspomniałam mu o takim planie jakiś czas temu)
"A który jest dzisiaj?"
Rzut oka na kalendarz i wszystko jasne :).
Z domu wyruszyliśmy o 11-tej. W pakiecie atrakcja dodatkowa - podróż komunikacją miejską. Zdarza mi się jeździć metrem ale potem przesiadaliśmy się do autobusu, było lepiej niż pamiętam. Może dlatego, że nie musiałam trzymać się barierek bo miałam wózek :).

@kopernik.org.pl

Założyliśmy wiosenne kurtki i buty. Ponieważ musieliśmy chwilę poczekać wybraliśmy się na krótki spacer. Pogoda cudna ale po kątach jeszcze straszy zima.

Nad Wisłę nie zdążyliśmy zejść ale obiecałam, że zrobimy to po wyjściu. Popatrzyliśmy na nią z daleka, przy okazji wspominając jesienny lot balonem. Bzyczek tę część atrakcji przespał.




Na miejscu miłe zaskoczenie, tym razem nie było kolejek do kasy. 
O tyle o ile byłam pewna, że Bestia będzie się bawił doskonale, to nie wiedziałam czy dwulatek nie będzie się zwyczajnie nudził. Po czasie okazało się, że moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Po wejściu zachowywał się z dystansem ale potem interesował się niemal wszystkim.
Niebo Kopernika jest dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Dzięki temu, że mieliśmy wsparcie Bestia załapał się na planetarium. Byliśmy późno więc zostały tylko seanse dla dzieci od 8 roku życia ale chłopcom w ogóle to nie przeszkadzało. Bestia wyszedł zachwycony. W drodze powrotnej mówił już tylko o tym.

@polskieradio.pl

Kiedy sześciolatki podziwiały rozgwieżdżone niebo razem z tatą Tomka postanowiliśmy zswerwisować maluchy. W tym momencie konsternacja. Oczywiście, że jest przewijak ale tylko w damskiej toalecie. "Jak zwykle w tym szowinistycznym kraju!".  Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam ale wstydliwi tatusiowie często mogą mieć z tym problem.

Następny punkt programu to Galeria Bzzz! Starsi chłopcy bawili się razem. My ganiałyśmy za maluchami. Bzyk w swoim żywiole. Było tyle fascynujących rzeczy, że chwilami się gubił nie wiedząc na co się zdecydować. Ostatnim punktem programu były zabawy wodą. Kiedy zamoczył rękawy rozebrałam go do śpiocha. Dziesięć minut później ciekło z niego - dosłownie.





W międzyczasie Bestia stworzył odlew swojej buzi.




Niestety musieliśmy się pożegnać ze znajomymi bo mieli zaplanowaną wizytę u lekarza. Chłopcom było przykro ale to nie był wystarczający powód, żeby wychodzić. Kiedy skończył się czas Bzyk wyjątkowo głośno manifestował swój sprzeciw.




Potem jeszcze raz na piętro. Zmęczony Bzyk zaczął trochę marudzić. W końcu udało mi się ich wyciągnąć na 15 min przed zamknęciem. Bzyk zasnął chwilę po zapakowaniu do wózka.


Kiedy wyszliśmy Bestia przypomniał o obiecanym spacerze. Nie czułam już nóg ale obietnica to obietnica. Zeszliśmy na dół. Niestety nie obyło się bez strat. W drodze powrotnej zgubiliśmy Królisia. Ostatnio widziany był nad Wisłą właśnie.

Do domu dotarliśmy dopiero przed 20-tą. Zmęczeni ale zadowoleni.
Tymczasem M. wykorzystując naszą nieobecność wybrał się na rower.


I bardzo dobrze niech chłopak tez ma coś z życia ;).

poniedziałek, 4 lutego 2013

Opowieść "mrożąca" krew w żyłach z Królisiem w roli głównej

Znalazłam dzisiaj zagubiony w piątek smoczek.
Coś jest w powiedzeniu "natura nie znosi próżni".
Bzyk ostatnio z upodobaniem przydusza Królisia pokrywkami albo wkłada do garnków i potem udaje, że je. Udaje bardzo przekonująco faktycznie go żując.
Wieczorem Króliś zniknął. Po 15 min poszukiwań byłam zdruzgotana, ostatnio ciągle czegoś szukam. Sprawdziliśmy z M. wszystkie zakamarki i garnki w domu. Zdeterminowana zajrzałam nawet do kosza i zamrażalnika. Kiedy okazało się, że nigdzie go nie ma z ciężkim sercem wyciągnęłam duplikat. Od kilku dni wolę, że są dwa, to daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Poirytowana szukałam dalej.
Znalazł się pod oparciem fotela. 
Siedziałam na nim denerwując się, że nie wiem gdzie jest.






Bzyk jakiś taki radośniejszy ale dalej rozbity. Przez większość dnia traktuje mnie jak osobistą asystentkę. Spazmami, krzykiem i rzucaniem się na podłogę reaguje na każdy zakaz. Naciągnął mnie dziś na kąpiel. Drugi raz rozebrał się zupełnie do naga popołudniu. Jakby tego było mało w tym "stroju" wymyślił sobie podciąganie żaluzji w kuchennym oknie. Totalny ekshibicjonizm.
Bestia zachwycony półkolonią. Po powrocie opowiadał, że bawił się z Zuzią i Adamem, że były kręgle, że raz w te kręgle wygrał z Adamem, bo Adam miał 12 a on 13 i że w ogóle super. Tylko niestety nic nie zjadł bo na obiad była "obrzydliwa, kwaśna, biała zupa" oraz "wstrętne ziemniaki ze skórą". "Mamo czemu oni jej nie obrali?". Na podwieczorek natomiast był niejadalny kisiel.
Zasadniczo mogłam się spodziewać, że posiłki w takim miejscu będą mocno odbiegać od tych przedszkolnych.



Przypadkiem i spontanicznie okazało się, że jednak wyjedziemy na ferie. 20 lutego lecimy do Irlandii. Bestia zachwycony. Tak tam ślicznie było w grudniu ubiegłego roku:





M. Ma w piątek urodziny. Na prezent zasadniczy nową płytę Nick'a Cave "Push The Sky Away” musi poczekać potem jeszcze 10 dni, aż do dnia premiery. Zamiast kwiatów natomiast zażyczył sobie: