Pokazywanie postów oznaczonych etykietą highlife. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą highlife. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 lutego 2013

Aktualnie jeszcze zima

Topi się, jakoś tak nie boleśnie. Powoli i bez grud błota.
Trzeba Bzykowi buty zimowe na kalosze zamienić.


W sobotę, w Stodole, Kult Unplugged. Bardzo żałuję, że nie mogę pójść. Jeszcze niedawno chodziłam na ich koncerty dwa trzy razy w roku, stare czasy. Najbardziej niezapomniany to taki za studenta, w Zakopanym. Byłyśmy już bez grosza ale jakaś dobra dusza pracująca przy obsłudze tak po prostu dała nam wejściówki. Koncert był genialny. 
Dużo później miałam przyjemność bawić się na after party po koncercie Nicka Cave we Wrocławiu. Cave nie zszedł ale był Kazik. Zdobyłam jego autograf ze specjalna dedykacją dla przyjaciółki z którą bawiłam się wtedy w Zakopanym. No dobra nie ja zdobyłam tylko M. ale dzielnie stałam obok w trakcie pogawędki.
Kazik i A. mają urodziny tego samego dnia i przyjaciółka zawsze powtarzała, że chciałaby żeby został jej wujkiem. Dedykacja brzmi: Dla Ani wujek Kazik :D :D :D.
Szkoda tylko, że już wtedy kontakt nam się rozluźnił i nigdy go nie dostała. Czasem wymieniamy się mailami i zawsze obiecuję sobie, że przy okazji spotkania w końcu go jej dam. I tak od dziesięciu lat...
Tymczasem zrobię sobie w sobotni wieczór dobrze w domu.


 Wróci wiosna, baronowo


Chłopcy integrowali się dzisiaj z najmłodszym. Zaczęło się od tego, że wyraźnie było widać, że nie śpi.
Żeby go bardziej spersonifikować najpierw brzuch doczekał się oczu i buzi a potem zaszaleli maksymalnie. Niestety mazak wbijający się w brzuch nie był miłym doświadczeniem.



Bzyk naśladuje brata niemal we wszystkim. Wczoraj Bestia miał trudniejszy dzień i w napadzie złości z rozpaczą pokładał się na podłodze. Bzyk natychmiast zrobił to samo tylko mniej histerycznie ;).
Bestia ma ostatnio fiksację. Od czasu kiedy nie został zaproszony na urodziny kolegi z grupy, pieczołowicie planuje swoje przyjęcie. Dziś uparł się żeby już koniecznie wysłać zaproszenie do kuzynki mieszkającej w Szwecji, a liczba przewidywanych imprez z jednej urosła już do trzech. Ciekawe co będzie w czerwcu?






środa, 13 lutego 2013

Trzynastego

Nie jestem przesądna ale irracjonalnie tego dnia, gdzieś tam w podświadomości odczuwam niepokój.
Niemniej dzień minął bez sensacji.

Zamarudziłam w poniedziałek i zapomniałam napisać o tym, że wizyta w przychodni miała też sympatyczny akcent. Ubierając się w szatni po raz trzeci, trochę plotkowałam z panem podającym okrycia. Na moje stwierdzenie, że to już trzecia ciąża, Pani ubierając się obok włączyła się do rozmowy. Okazało się, że to Marta Lipińska. Bardzo ją lubię za chociażby "Salto" i kocham za "Kocham Pana, Panie Sułku". Spodobało jej się, ze w naszych czasach można się świadomie decydować na więcej niż jedno dziecko i dziko się z tego faktu cieszyć. Z tą "świadomością" to akurat nie do końca ale to już inna historia ;).



- I nie jest ważne kim się jest, słowo honoru.
- A co jest ważne, według Pana, Panie Sułku?
- Ważne jest to, żeby być kimś!

Umberto Eco, w jednym ze swoich felietonów, w któryś "Zapiskach na pudełku od zapałek", pisał o tym, że spotykając osoby znane wyłącznie z ekranu zachowujemy się tak jakby nadal nie mogły nas widzieć ani słyszeć. Jesteśmy gotowi wziąć kogoś takiego za kołnierz, zaciągnąć do budki telefonicznej (pewnie pisał to w czasach kiedy komórki nie były jeszcze powszechne) i zadzwonić do znajomych mówiąc: Nie uwierzysz kogo właśnie spotkałem.
Kiedyś w Tesco byliśmy na zakupach w tym samy czasie co Ziobro. Minęliśmy  się w wejściu a potem stanął w kolejce do kasy obok nas. Powszechnemu i wyraźnie słyszanemu Ty patrz! Ziobro! nie było końca, więc coś chyba w tym jest. Na marginesie Ziobro kupował pieluchy - przykładny z niego tatuś :).
Ja mam trochę inaczej, mam silne poczucie, że za duża jestem już na ostentacyjne wyrażanie swojego entuzjazmu w takich sytuacjach i usiłując zachować się normalnie wychodzę na dzikuskę.
Raz tylko zaliczyłam małą wpadkę w klimacie Eco, ukłoniłam się na pasach mijanemu Englertowi. Na szczęście grzecznie odpowiedział :D.

Bestia był z rewizytą u kolegi Pawełka z przedszkola. Wrócił zachwycony i przyniósł ze sobą pyszne ciasto.
Zjedliśmy je jeszcze tego samego wieczora.