środa, 12 czerwca 2013

Przyjęcie

Tymczasem słońce wstało jak zwykle.
Dwa tygodnie temu Bestia zaprosił kolegów z przedszkola na przyjęcie urodzinowe. Postanowiliśmy nie odwoływać, żeby nie kojarzył tego co się stało w ten sposób. Został wczoraj z dziadkami w Nieporęcie więc poprosiliśmy panie z przedszkola, żeby w razie watpliwości potwierdzały, że przyjęcie się odbędzie.

Brzdąc dorósł już do grzechotki. Jeszcze nie potrafi jej używać ale przyglądał się z zainteresowaniem.


Ponieważ są dziewczynki na szybko zamówiliśmy też tort dla Bzyka, który obchodzi urodziny za kilka dni. Przyjęcie tylko dla dzieci więc nie musiałam się zmuszać do rozmów z dorosłymi poza krótką wymianą informacji. 
Dzieci dotarły w ostatniej chwili. Impreza odbywała się w klubie Kameleon. Niestety ani Bzykowi ani dziewczynkom miejsce nie przypadło do gustu więc po pół godzinie wrócili do domu. Natomiast sześciolatki bawiły się doskonale. 


Było mnóstwo gości i prezentów. Tort oczywiście z Ninjago:


Bestia zdmuchnął za pierwszym razem, co było o tyle łatwe, że świeczka była tylko jedna ;):


W trakcie cały czas dzielnie pomagało mi moje najstarsze dziecko z żoną. 



Bestia szczęśliwy i obładowany prezentami wrócił do domu.
Tymczaem wcześniej na szybko w domu zorganizowaliśmy przyjęcie alternatywne. Bzyczek zdmuchnął swoją świeczkę.


Tort został pokrojony prezentem od ciotki - Bzyczek dostał sztućce z wygrawerowanym imieniem, podobne do takich, które ma Bestia.



Bliźniaczki musiały już jechać ale M i K jeszcze zostali. Bzyk dostał od nich prezent, który zachwycił obu chłopców: Robofisha. Radości było co niemiara.


Bestia też cieszył się swoimi prezentami. Chłopcy prowadzili między innymi prace wykopaliskowe.


Bestia przed snem poczytał jeszcze książkę o Ninjago i wymęczony zasnął.
Tymczasem Bzyk po godzinie usypiania zbuntował się i dotrzymywał nam towarzystwa niemal do pierwszej.




Przed naszym balkonem z powodu remontu na lotnisku podchodzą do lądowania samoloty. Każdy przypomina mi o tym, że przez przypadek po raz pierwszy poleciałam właśnie ze Zysiem (WM), nieistniejącymi już liniami lotniczymi.




Kiedy  wznieśliśmy się ponad chmury, Zbyś oszołomiony jeszcze po odbywającej się wieczór wcześniej imprezie imieninowej M., wzruszył się widokiem.



Byliśmy w Londynie, to była świetna wycieczka.




7 komentarzy: