środa, 19 czerwca 2013

Na wsi

Dojechaliśmy nocą. M. wniósł chłopców na śpiocha ale po chwili Bzyk się obudził. Kiedy zobaczył gdzie jest zapanowała dzika radość. Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. Trochę trwało zanim położył się spać.
A od rana trzeba było w końcu poznać się z Marysią (wpadając do pokoju z hukiem).


Potem Bestia grzecznie urządził sobie prasówkę.


Huśtawka jest oczywiście najbardziej obleganym mailem do siedzenia.



Bestia wymyślił jak kręglami grać w baseball.


Jak zwykle panowałą atmosfera piknikowa.


Oczywiście pojechaliśmy na Jezioro Srebrne.


Brzdąc zaliczył tradycyjny "chrzest". Tym razem zanurzyliśmy mu tylko stopy.


Sześć lat temu wymoczyliśmy Bestię całego i średnio mu się podobało. Potem już tylko Zbyszek woził go na wielkim materacu, szczelnie owiniętego pieluszką.
Tymczasem Brzdącowi podobało się bardzo, jemu też potrzebna była odrobina ochłody.




Wieczorem rozchichotany Bzyk znowu długo nie mógł zasnąć ale w końcu i on się położył.



Sam przyjazd okazał się łatwiejszy niż przypuszczałam, dopiero widok mastera mnie rozklekotał.



1 komentarz: