Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieś. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 czerwca 2013

Dwa

Tym razem małe święto w samochodzie, właśnie opuszczaliśmy wieś.


Z tego powodu sesja bodziakowa miała miejsce dopiero w poniedziałek.
Pomyśl życzenie i dmuchnij ;)


Tymczasem to również Dzień Taty. Tatusiów tego dnia było trzech i każdy został wyściskany i dostał coś słodkiego. Bzyk nie bardzo rozumiał dlaczego musi te pyszności oddawać i próbował zakosić prezent Wujka D.


Kwiaty dla nich prosto z łąki ale tylko wirtualnie:


Upolowaliśmy je w trakcie krótkiego spaceru po najbliższej okolicy.


Po obiedzie wybraliśmy się do Dinoparku w Krasiejowie. Jest dokładnie taki sam jak wszystkie. Wyjazd miał dwie wady: było gorąco i za mało czasu.
Jadąc pomyliłam drogę. Dobrze jest mieć czytającego sześciolatka w samochodzie. Zagadałam się z mamą Bliźniaczek a Bestia w pewnym momencie mówi: Mamo a czemu na nawigacji pisze zawróć?
Ups... zaczynam mówić, że powinien być drogowskaz w lewona co Bestia: Był, niedawno. Pisało Ozimek 10. Ha i dzięki temu 

sobota, 22 czerwca 2013

Bliźniaczki przyjechały!

Zaczęło się różane szaleństwo.


Rano mieliśmy mikser na zakładkę. Ciotka z wujkiem P. zaczęli się zbierać do domu. Przyjechały za to Bliźniaczki z rodzicami. Na pożegnanie zdjęcia porównalne. Tylko sześć tygodni różnicy:

Mamo za wcześnie jeszcze na dziewczyny!

Bestia jak zwykle zajęty dlatego nie dołączył do sesji:


Rano szaleństwa na ogródku: Bestia pochłonięty realizacją babci wizji otwarcia sklepu.


Bzyk postanowił poprowadzić mastera. Kiedyś Zbyś odebrał nim Bestię z przedszkola, Bestia był zachwycony.


Brzdąc jak zwykle relaksił się na huśtawce, zwłaszcza, że nie musi się już z Marysią przepychać ;).


Najlepszy sposób na upał - tylko dla drosłych ;)


Bo jak mawia Bestia "bąbelki nie są zdrowe".
Obiad na powietrzu.


Po obiedzie na deser słodkie bułki na wodą.


Musieliśmy wracać bo Bestia śpieszył się na urodziny kolegi z podwórka.


Bzyczek też poszedł na chwilę. W przypływie koleżeństwa podzielił się nawet na chwilę Królisiem.


Wieczorem nawet babcia dała się wyciągnąć na hamak:


Potem przyszła upragniona burza.Chłopcy wybiegli nago na dwór :). Niestety ochłodzenie było tylko chwilowe ale za to widok cudny.



Kiedy dzieci poszły spać,zostawiliśmy dziadków i urwaliśmy się na pizzę. 


Jak na niedużą wieś bardzo sympatycznie i serwują doskonałą pizzę. Niestety nie podają piwa więc przenieśliśmy się do lokalnej menelni (dawno, dawno temu był w tym miejscu obuwniczy). Jeszcze nigdy tu nie byłam.


Po tak intensywnym dniu zupełnie zapomniałam, że obiecałam umyć klatkę (blok jest czterorodzinny i robimy to na zmianę). 
Dzieci podobno grzecznie spały.



środa, 19 czerwca 2013

Na wsi

Dojechaliśmy nocą. M. wniósł chłopców na śpiocha ale po chwili Bzyk się obudził. Kiedy zobaczył gdzie jest zapanowała dzika radość. Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. Trochę trwało zanim położył się spać.
A od rana trzeba było w końcu poznać się z Marysią (wpadając do pokoju z hukiem).


Potem Bestia grzecznie urządził sobie prasówkę.


Huśtawka jest oczywiście najbardziej obleganym mailem do siedzenia.



Bestia wymyślił jak kręglami grać w baseball.


Jak zwykle panowałą atmosfera piknikowa.


Oczywiście pojechaliśmy na Jezioro Srebrne.


Brzdąc zaliczył tradycyjny "chrzest". Tym razem zanurzyliśmy mu tylko stopy.


Sześć lat temu wymoczyliśmy Bestię całego i średnio mu się podobało. Potem już tylko Zbyszek woził go na wielkim materacu, szczelnie owiniętego pieluszką.
Tymczasem Brzdącowi podobało się bardzo, jemu też potrzebna była odrobina ochłody.




Wieczorem rozchichotany Bzyk znowu długo nie mógł zasnąć ale w końcu i on się położył.



Sam przyjazd okazał się łatwiejszy niż przypuszczałam, dopiero widok mastera mnie rozklekotał.



wtorek, 18 czerwca 2013

Jedziemy

Przed blokiem zakwitły malwy, zawsze kojarzą mi się z narodzinami Bestii i pierwszym spacerem :).


Na balkonie też co raz więcej kwiatów.


Tymczasem Brzdąc dzisiaj w wersji "nie masz cwaniaka nad Warszawiaka":



Tu oryginał w wykonaniu Grzesiuka:



Powoli się pakowaliśmy ale Bzykowi udało się jeszcze przejść ze mną do sklepu, czyli czas wyprawy przedłużył się trzykrotnie ale miał tyle radochy, że nie mogłam mu odmówić.


Bestia po południu zaliczył kolejne urodziny - tym razem w kawiarni Hocki Klocki. Podobno było super. 
W końcu wyruszyliśmy na wieś z tylko godzinnym poślizgiem.

środa, 27 marca 2013

Ferie wielkanocne

Wyruszyliśmy o dziesiątej, kierunek Warszawa Centralna. Niestety pociągi wciąż wyglądają tak jak pamiętam je z przed kilkunastu lat. Niemniej chłopcy mieli radochę i w mojej sytuacji (podróżowałam z nimi sama, M. dołączy w piątek) było dużo bezpieczniej. To znaczy bezpieczniej od momentu kiedy miły Pan zamknął drzwi. Jak to dobrze, że nie wysłałam Bestii samego do toalety! Przewaga pociągu polega też na tym, że w przeciwieństwie do samochodu nie trzeba cały czas siedzieć. Złą stroną jest to, że w tej sytuacji nie było mowy o tym, żeby Bestia, w przeciwieństwie do Bzyka zasnął chociaż na chwilę - w samochodzie śpi pewnie z nudów. Wyłączając przygodę z otwartymi drzwiami, popsuty regulator ogrzewania, przez który marznęliśmy przez dwie godziny i brak wody podróż była sympatyczna.

Zdjęcie om

Na wsi na chłopców czekały już prezenty, taki przyśpieszony Zajączek. Bestia zachwycony teleskopem, mikroskopem i lornetką konieczni musiał sprawdzić na dworze jak działają. Bzyk dostał wiadro klocków i rowerek biegowy, który jest jeszcze odrobinę za duży ale mam nadzieję, że już latem będzie idealnie pasował.

Zdjęcie