Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wakacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wakacje. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 lipca 2013

Spontanicznie

Bo zrobiło się gorąco w sobotę pojęliśmy decyzję o wyjeździe, tym bardziej, że wisiała nad nami, złożona Bestii obietnica biwaku. Kirunek: nasze ulubione pole namiotowe nad morzem w Stegnie.
Mieliśmy wyruszyć bladym świtem, wyszło nam o siódmej. Nawigacja optymistycznie wskazywała, że dotrzemy po dziesiątej. Niestety trzeba było zrobić przerwę, niestety przerwa była McDonald's, niestety trwała godzinę.





Nawigacja zmodyfikowała ustalenia - godzina przybycie 11:23. Tylko, że najpierw korek bo zwężenie, potem korek bo wypadek. Droga za tomalownicza.


Kolejna modyfikacja czasu w nawigacji 12:05 a w planach szybkie zakupy w Biedronce. Niestety znowu korek, tym razem przed "słynnym" rondem. Odpuściliśmy Biedronkę bo się dzieci rozmarudziły. Dotarliśmy o 12:40 i zaczęliśmy się rozkładać. Bzyk szybko wybrał sobie sypialnię.


Wybraliśmy miejsc tuż przy placu zabaw. Brzdąc przyglądał się krzątaniu z zainteresowaniem.




I w końcu na plażę!



Fale nie były wielkie.


Niemniej widok sprzyjał zadumie.




Chłopcy wyszaleli się na dwóch placach zabaw i zachwyceni poszli spać.




Nie wiedzieliśmy tylko, że to będzie noc z przygodami.
Do łazienki poszłam zanim się bardzo rozpadało i zostałam tam przez pół godziny. W tym czasie zaczęło nas zalewać a ja miałam ze sobą klucze do samochodu. Na szczęście dzielny M. poradził sobie korzystając z pomocy sąsiadów i opanował sytuację.
Grzmiało i lało. Zasnęłam chowając głowę po kołdrą bo w naszej sypialnie też zaczęło kapać, iście chińskie tortury ;)


niedziela, 7 lipca 2013

Lato w mieście

Też może być fajne :). Można w ufo-chmurki popatrzeć ;).


 Księżniczka Marysia skończyła miesiąc - okolicznościowe buziaki od cioci :).


Bzyk dziś po raz pierwszy jeździł na swoim rowerku biegowym (do tej pory tylko go prowadził). Bestia w tym czasie szalał na swoim.


Do domu wróciłam po jedenastej. Dzieci się ucieszyły.


Po chłodnym poranku znowu zrobiło się upalnie. W tej sytuacji obiad na lekko made by M., pycha! Z mizerią był...


Dzieci chłodziły się arbuzem.


Bestia cały czas tworzy sklep. Dzisiaj szyld.


Po południu wybraliśmy się do Parku Moczydło.


Po powrocie urządzili sobie piknik.


Kontynuowałam dzisiaj przegląd osiedlowych ogródków.


Chłopcy postanowili zadbać o kwiatki balkonowe, przy okazji bijąc się o konewkę.


Wygrał Bzyk.




niedziela, 23 czerwca 2013

Dwa

Tym razem małe święto w samochodzie, właśnie opuszczaliśmy wieś.


Z tego powodu sesja bodziakowa miała miejsce dopiero w poniedziałek.
Pomyśl życzenie i dmuchnij ;)


Tymczasem to również Dzień Taty. Tatusiów tego dnia było trzech i każdy został wyściskany i dostał coś słodkiego. Bzyk nie bardzo rozumiał dlaczego musi te pyszności oddawać i próbował zakosić prezent Wujka D.


Kwiaty dla nich prosto z łąki ale tylko wirtualnie:


Upolowaliśmy je w trakcie krótkiego spaceru po najbliższej okolicy.


Po obiedzie wybraliśmy się do Dinoparku w Krasiejowie. Jest dokładnie taki sam jak wszystkie. Wyjazd miał dwie wady: było gorąco i za mało czasu.
Jadąc pomyliłam drogę. Dobrze jest mieć czytającego sześciolatka w samochodzie. Zagadałam się z mamą Bliźniaczek a Bestia w pewnym momencie mówi: Mamo a czemu na nawigacji pisze zawróć?
Ups... zaczynam mówić, że powinien być drogowskaz w lewona co Bestia: Był, niedawno. Pisało Ozimek 10. Ha i dzięki temu 

sobota, 22 czerwca 2013

Bliźniaczki przyjechały!

Zaczęło się różane szaleństwo.


Rano mieliśmy mikser na zakładkę. Ciotka z wujkiem P. zaczęli się zbierać do domu. Przyjechały za to Bliźniaczki z rodzicami. Na pożegnanie zdjęcia porównalne. Tylko sześć tygodni różnicy:

Mamo za wcześnie jeszcze na dziewczyny!

Bestia jak zwykle zajęty dlatego nie dołączył do sesji:


Rano szaleństwa na ogródku: Bestia pochłonięty realizacją babci wizji otwarcia sklepu.


Bzyk postanowił poprowadzić mastera. Kiedyś Zbyś odebrał nim Bestię z przedszkola, Bestia był zachwycony.


Brzdąc jak zwykle relaksił się na huśtawce, zwłaszcza, że nie musi się już z Marysią przepychać ;).


Najlepszy sposób na upał - tylko dla drosłych ;)


Bo jak mawia Bestia "bąbelki nie są zdrowe".
Obiad na powietrzu.


Po obiedzie na deser słodkie bułki na wodą.


Musieliśmy wracać bo Bestia śpieszył się na urodziny kolegi z podwórka.


Bzyczek też poszedł na chwilę. W przypływie koleżeństwa podzielił się nawet na chwilę Królisiem.


Wieczorem nawet babcia dała się wyciągnąć na hamak:


Potem przyszła upragniona burza.Chłopcy wybiegli nago na dwór :). Niestety ochłodzenie było tylko chwilowe ale za to widok cudny.



Kiedy dzieci poszły spać,zostawiliśmy dziadków i urwaliśmy się na pizzę. 


Jak na niedużą wieś bardzo sympatycznie i serwują doskonałą pizzę. Niestety nie podają piwa więc przenieśliśmy się do lokalnej menelni (dawno, dawno temu był w tym miejscu obuwniczy). Jeszcze nigdy tu nie byłam.


Po tak intensywnym dniu zupełnie zapomniałam, że obiecałam umyć klatkę (blok jest czterorodzinny i robimy to na zmianę). 
Dzieci podobno grzecznie spały.



czwartek, 20 czerwca 2013

Się pluskamy

Rano Bestia poczuł przypływ braterskiej miłości.



Gorąco więc spędziliśmy cały dzień nad wodą.


Brzdąc wylegiwał się w cieniu, Bestia szalał a Bzyk nauczył się pływać na kole.


Popołudniu dotarli znjomi.


To był miły dzień.


Tylko w głowie ciągle

 

środa, 19 czerwca 2013

Na wsi

Dojechaliśmy nocą. M. wniósł chłopców na śpiocha ale po chwili Bzyk się obudził. Kiedy zobaczył gdzie jest zapanowała dzika radość. Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. Trochę trwało zanim położył się spać.
A od rana trzeba było w końcu poznać się z Marysią (wpadając do pokoju z hukiem).


Potem Bestia grzecznie urządził sobie prasówkę.


Huśtawka jest oczywiście najbardziej obleganym mailem do siedzenia.



Bestia wymyślił jak kręglami grać w baseball.


Jak zwykle panowałą atmosfera piknikowa.


Oczywiście pojechaliśmy na Jezioro Srebrne.


Brzdąc zaliczył tradycyjny "chrzest". Tym razem zanurzyliśmy mu tylko stopy.


Sześć lat temu wymoczyliśmy Bestię całego i średnio mu się podobało. Potem już tylko Zbyszek woził go na wielkim materacu, szczelnie owiniętego pieluszką.
Tymczasem Brzdącowi podobało się bardzo, jemu też potrzebna była odrobina ochłody.




Wieczorem rozchichotany Bzyk znowu długo nie mógł zasnąć ale w końcu i on się położył.



Sam przyjazd okazał się łatwiejszy niż przypuszczałam, dopiero widok mastera mnie rozklekotał.