środa, 27 lutego 2013

Irlandia Zielona





Wcale nie podobno, było cudnie wiosennie.
Byłam, kupiłam, wróciłam i będę wystawiać :).


Jak się z tym uporam zdam relację  wyjazdu.

niedziela, 24 lutego 2013

Kwieciście

Podobno wielu Polaków wróciło z Irlandii z powodu pogody. Podobno pogoda ich przygnębia.
Mnie jednak nieustannie zachwyca.



Bardzo dobrze mi zrobił ten powiew wiosny :D.




23.05.2014 fotelik

Super fotelik po moim synku. Aukcja bez ceny minimalnej.
Zdjęcia przedmiotu

kliknij, aby powiększyć

Opis producenta:
Udowodnione bezpieczeństwo
• Doskonałe oceny w testach, w połączeniu z bazami FamilyFix i EasyFix
• Łatwy montaż za pomocą samochodowego pasa bezpieczeństwa lub bazy FamilyFix lub EasyBase 2
• Najwyższy z możliwych poziom bezpieczeństwa IsoFix oraz łatwość obsługi w połączeniu z bazą FamilyFix, pasującą także do siedziska Pearl, dla malucha
• System Ochrony Bocznej dla jak najlepszego zabezpieczenia podczas uderzeń bocznych
• Fotelik CabrioFix montowany na bazie FamilyFix oferuje dodatkową  pozycję, dającą dziecku wiecej  miejscca na nóżki, dzięki niej może ono dłuższej  bezpiecznie podróżować tyłem do kierunku jazdy• Zatwierdzony zgodnie z najnowszym europejskim standardem bezpieczeństwa, normą ECE R44/04
Komfort dziecka
• Przytulny dla dziecka
• Zawiera wyjmowaną wkładkę wypełniajacą z zagłówkiem, ochraniacze na szelki i zintegrowany daszek
• Regulacja długości szelek jednym dociągnięciem
• Boczne zaczepy  przytrzymują szelki barkowe w pozycji ułatwiajacej usadzanie i wyjmowanie dziecka

Łatwy w użyciu
• Pasuje do wszystkich wózków Maxi-Cosi i Quinny, tworząc praktyczny i stylowy system podróżny• Podczas używania z EasyBase 2 nie ma potrzeby montowania fotelika   samochodowym pasaem bezpieczeństwa – po prostu wepnij go i gotowe• Wygodny pałąk do przenoszenia• Pojemnik na drobiazgi
• Tapicerkę łatwo zdjąć np.do prania



Możliwy odbiór osobisty w Warszawie na Ursynowie.

Na allegro prowadzę również sklep z ubrankami dla dzieci firmy Primark (marki Rebel, Early Days): Bambino Sklep. Mamy już ponad 500 pozytywnych komentarzy :)

Fotelik sprawdził się w 100%. Użytkowany przez rok. Stan bardzo dobry (jak na zdjęciach). Ma zwykłe ślady użytkowania. Z domu, w którym się nie pali.
Więcej zdjęć Brzdąca w foteliku <TUTAJ>

2014-02-28 huśtawka

czwartek, 21 lutego 2013

Konkurs, konkurs

Nie będę udawać, że powstał po to, żeby światu było lepiej. Cel jest prosty: promocja.
Zasady nieskomplikowane. Wystarczy tylko polubić nas a następnie polubić wydarzenie o konkursie na stronie sklepu na facebook.

Nagrody:
I miejsce bon o wartości 100 zł na zakupy w naszym sklepie
II miejsce bon o wartości 50 zł na zakupy w naszym sklepie
III miejsce dwie nagrody:  bony po 25 zł każdy na zakupy w naszym sklepie

 fot: @Primark

Konkurs trwa do 7 marca 2013. Ogłoszenie wyników w prezencie na Dzień Kobiet :). Losowanie udokumentowane na video a następnie upublicznione przeprowadzi Bzyk z Bestią.
Link do aukcji: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=27724994

Zapraszamy!

Ps.
Oferta sklepu z powodu wyczerpania zapasów chwilowo ograniczona ale mimo wczorajszego niepowodzenia opisanego tutaj: http://bambinosklep.blogspot.com/2013/02/lotnisko.html
lecimy w piątek i uzupełnimy :)

Lotnisko

Piękne mamy lotnisko w Stolicy i relatywnie duże. Mieliśmy okazję się o tym przekonać dokładnie je zwiedzająć. Szkoda tylko, że w takim szalonym tempie.


Fot: Tanie Loty

Jak zwykle na noc przed wylotem nie spałam. Prawie, bo przypadkiem udało mi się wyrwać godzinkę. Bzyk spał bardzo niespokojnie, budził się co chwile i w końcu wstał przed szóstą.
M. musiał rano jeszcze wpaść do PARP-u złożyć ostatnie wyjaśnienia do ostatniej kontroli. Jak to w urzędach zeszło się dłużej niż planował. Bzyk  nie pozwalał niczego spokojnie zrobić. Samolot odlatywał o 12:25. Dziesięć po jedenastej kierunek samochód. 
W tym momencie przerażenie: gdzie są paszporty???. Chwilę wcześniej były na wierzchu. Szybki przegląd torebki i mieszkania. Dzwonię do M. i mówię, żeby w dużej czarnej torbie sprawdził (miałam dwie walizki, torbę i walizko-plecak Bestii). Twierdzi, że nigdzie nie ma. Po 15 min każę mu wracać na górę i idę sama sprawdzić. Otwieram torbę, są na samej górze! Miałam ochotę wrzeszczeć. Wszystkiemu asystował mój brat. Sprawdzili wszystkie walizki tylko nie tę torbę - a przecież mówiłam, że w dużej czarnej (walizka też jest czarna). Tak dużej czarnej ale T O R B I E!!! Spodziewałam się, że już za późno ale postanowiliśmy zaryzykować. Oczywiście odprawa już zamknięta ale trwała jeszcze tych samych linii do Frankfurtu. Tam pani dzwoni i ustala, że jedyne co to możemy zabrać walizki ze sobą i przy wyjściu wszystko załatwić płacąc po 300 zł za sztukę. Na szybko wyjmuję wszystko co kontrola kazałaby wyrzucić (płyny, scyzoryk itp.) Przepuszczają mnie przodem bo w końcu baba w ciąży. Na nogach mam kozaki na szpilkach. Muszę je zdjąć bo piszczę, a to nie jest łatwe zadanie. Bzyk wyje bo zabrali Królisia do skanowania. Piszczę dalej (pierwszy raz mi się zdarzyło). Kontrola osobista. Koleś przy taśmie przyprowadza wózek i deklaruje, że pomoże się zapakować. Biegnę do kontroli paszportów. Przy paszportach urzędnik mówi, że tam już nikogo nie ma. Tłumaczę, że babka z linii lotniczych dzwoniła i mieli poczekać.
Puścili mnie i dali miłą panią celnik do pomocy. Dobiegam na miejsce a tam oczywiście pusto.
W wakacje zgubiłam nowego iphona, M. mimo wcześniejszych gróźb, że więcej nowych telefonów nie będzie, po tym jak dowiedział się o ciąży sprezentował mi SG. Niestety dwa tygodnie temu ukradli go w metrze :cry: . Włożyłam inną kartę do starego iphona. Mulił ale dało się go używać. Trzy dni temu upadł na podłogę. Ucieszyłam się, ze się nie potłukł. Niestety coś się rozłączyło i wyświetlacz pokazywał tylko białą plamę więc teraz może być co najwyżej latarką. Przed wyjazdem duplikat ukradzionej karty włożyłam do starej nokii, która teraz jest Bestii. Miałam zmienić pin ale czymś się zajęłam i zapomniałam.
Szukam telefonu, żeby zadzwonić M. i spytać co się dzieje - no mieli czekać! Niestety Bestia mało delikatnie obchodził się ze swoją torbą i telefon się wyłączył. Pin-u oczywiście nie znam. Pomogła miła pani celnik, ale chwilę później musiała mnie zostawić i wracać do swoich obowiązków. Słyszałam jak dzwoni telefon na stanowisku ale oczywiście nie było komu odebrać. Nie pozostało nic innego jak wracać. Bestia wyje bo nie zdążyliśmy. Bzyk wyje bo od godziny powinien spać. Kłócą się o to kto będzie ciągnął walizkę, ja się zmagam z wózkiem dziecięcym i wózkiem z walizami. Optymistycznie zakładam, że M. wie, że nie poleciałam i czeka na mnie. Motamy się z próbą wyjścia. Po trzecim pytaniu w końcu ktoś nas właściwie kieruje. Trzeba przejść przez podwójne automatyczne drzwi i bramkę. Niestety muszę zostawić wózek na walizki. Moje samodzielne dzieci niepomne na to co mówię przechodzą pierwsze. Próbuję ich dogonić, bo niżej jest ruchomy zjazd. Niestety nie tylko wózka na walizki drzwi nie chcą przepuścić, dziecięcego też. Zaczyna wyć jakiś alarm. Zostawiam wszystko i biegnę za chłopcami. Wrócić już się nie da a za drzwiami została nawet moja torebka z portfelem i dokumentami. Usiłuję porozumieć się z wchodzącymi ale przez podwójne drzwi to niemożliwe (jedne się zamykają, drugie otwierają). Proszę jakieś panie, żeby na dole przysłał kogoś z pracowników, bo nie chcę tych rzeczy z oczu spuszczać. Chwilę później przechodzi dwóch celników. Wykonuję błagalny gest dłońmi i przyklękam (desperacja). Zadziałało, pokrótce wyjaśniam sytuację, podają mi moje rzeczy bocznym wejściem. Przed nami jeszcze pochylnia. Na szczęście pomaga jakaś pani. Docieramy do wyjścia. Jest M. :mrgreen: . Głośno deklaruję, ze utłukę tę babę, która stwierdziła, że poczekają i przez nią od dwóch godzin ganiam po lotnisku. Mimo zainteresowania ludzi w hali na szczęście nie zgarnęła mnie ochrona. M. przejmuje moje rzeczy. Po chwili pyta a gdzie torba? Ta od paszportów :shock: . Myślałam, że usiądę i się rozpłaczę. W środku dwa laptopy, aparat i inne rzeczy. Idziemy do samochodu, M. idzie szukać torby. Przypominam sobie, że ostatnio widziałam ją jak mnie kontrolowali przy wejściu. Wszyscy twierdzą, że gdyby tam została dawno podnieśliby alarm.
W między czasie dzwonię do mamy, mama załamana. Próbuje dodzwonić się do K. (mojego przyszywanego dziecka), który miał mnie odebrać z lotniska, żeby bez sensu nie robił 200 km i nie czekał nie wiadomo jak długo na lotnisku. Oczywiście ma wyłączony telefon - w sumie powinnam się była tego spodziewać.
Pracownicy odtwarzają mój maraton po lotnisku. Ja się upieram, że skoro nie ma tak gdzie mówiłam to pewnie ktoś zabrał. Sprawdzają monitoring. Okazuje się, że miałam rację. Była tam gdzie mówiłam. jeszcze tylko weryfikacja zawartości i udało się ją odzyskać. W obliczu tych wydarzeń, fakt, ze nie polecieliśmy przestał być takim dramatem. Do domu dotarliśmy po czwartej. Jeszcze tylko szybka akcja w poszukiwaniu innego lotu i mogłam w końcu pójść odespać.

Jestem kompletnie wymęczona. Ganianie z dwójka dzieci i walizami, w butach na obcasie po jednak sporym lotnisku jest nie na moją kondycję :razz: . Uff przynajmniej nudno nie jest ;) .


sobota, 16 lutego 2013

Aktualnie jeszcze zima

Topi się, jakoś tak nie boleśnie. Powoli i bez grud błota.
Trzeba Bzykowi buty zimowe na kalosze zamienić.


W sobotę, w Stodole, Kult Unplugged. Bardzo żałuję, że nie mogę pójść. Jeszcze niedawno chodziłam na ich koncerty dwa trzy razy w roku, stare czasy. Najbardziej niezapomniany to taki za studenta, w Zakopanym. Byłyśmy już bez grosza ale jakaś dobra dusza pracująca przy obsłudze tak po prostu dała nam wejściówki. Koncert był genialny. 
Dużo później miałam przyjemność bawić się na after party po koncercie Nicka Cave we Wrocławiu. Cave nie zszedł ale był Kazik. Zdobyłam jego autograf ze specjalna dedykacją dla przyjaciółki z którą bawiłam się wtedy w Zakopanym. No dobra nie ja zdobyłam tylko M. ale dzielnie stałam obok w trakcie pogawędki.
Kazik i A. mają urodziny tego samego dnia i przyjaciółka zawsze powtarzała, że chciałaby żeby został jej wujkiem. Dedykacja brzmi: Dla Ani wujek Kazik :D :D :D.
Szkoda tylko, że już wtedy kontakt nam się rozluźnił i nigdy go nie dostała. Czasem wymieniamy się mailami i zawsze obiecuję sobie, że przy okazji spotkania w końcu go jej dam. I tak od dziesięciu lat...
Tymczasem zrobię sobie w sobotni wieczór dobrze w domu.


 Wróci wiosna, baronowo


Chłopcy integrowali się dzisiaj z najmłodszym. Zaczęło się od tego, że wyraźnie było widać, że nie śpi.
Żeby go bardziej spersonifikować najpierw brzuch doczekał się oczu i buzi a potem zaszaleli maksymalnie. Niestety mazak wbijający się w brzuch nie był miłym doświadczeniem.



Bzyk naśladuje brata niemal we wszystkim. Wczoraj Bestia miał trudniejszy dzień i w napadzie złości z rozpaczą pokładał się na podłodze. Bzyk natychmiast zrobił to samo tylko mniej histerycznie ;).
Bestia ma ostatnio fiksację. Od czasu kiedy nie został zaproszony na urodziny kolegi z grupy, pieczołowicie planuje swoje przyjęcie. Dziś uparł się żeby już koniecznie wysłać zaproszenie do kuzynki mieszkającej w Szwecji, a liczba przewidywanych imprez z jednej urosła już do trzech. Ciekawe co będzie w czerwcu?






czwartek, 14 lutego 2013

Walenty

Zdecydowanie wolę naszą rodzimą Noc Kupały, jednak wobec powszechnej komercjalizacji trudno jest to święto zupełnie zignorować. M. wręczył mi po śniadaniu moją ulubioną czekoladę miętową z własnoręcznie wyciętym serduszkiem. Zrewanżowałam mu się po obiedzie "pożyczając" je żeby podkreślić charakter prezentu ;).



Dzieciaki dostały po jajku niespodziance ale to w sumie przypadkiem bo Bzyk porwał jedno z półki w trakcie zakupów, gniotąc je doszczętnie. Drugie wzięłam, żeby dało się zidentyfikować kod kreskowy ale w końcu zostało. 
Był jeszcze jeden akcent walentynkowy. Lizak w kształcie serca.



Na podanego potem banana reakcja była zdecydowanie mniej entuzjastyczna.




W każdym razie jeżeli dzięki temu świętu chociaż kilka osób przypomina sobie dlaczego tworzy związek to takie święta jestem w stanie tolerować nawet kilka razy w roku.

Niepomna na ubiegłotygodniowe doświadczenie zabrałam Bzyka do sklepu. Poza przygodą z jajkiem był bardzo grzeczny ale zeszło się nieprzyzwoicie długo.


Po drodze mijamy nowo budowane bloki. Ceny mieszkania to nawet 9 tys za metr. Ciekawe kto tyle płaci dostając w pakiecie taki "śliczny" widok z okna?



Wracając wstąpiliśmy jeszcze do sklepu zoologicznego. Bestii długie monologi zdarzają się często ale takiego entuzjastycznego i długiego słowotoku jak na widok swobodnie biegającego królika jeszcze nie słyszałam.

Na obiad popełniłam klasyczny miszmasz. Miało być leczo. Po inwentaryzacji lodówki zrobiłam je ale z akcentem greckim marchewką, porem i selerem (od ryby "po gercku" ;)). A że jestem w ciąży i wszystko mi wolno to podałam je z kluskami śląskimi a na leczo rzuciłam trzy rodzaje sera :D. Pewnie połowa szanujących się kucharzy na myśl o takim połączeniu dostałaby zawału serca.



Chłopcy nie mogą doczekać się wyjazdu. Bestia pieczołowicie skreśla dni i liczy noce do odlotu. Ganiają po domu z walizką usiłując już się pakować. Jako dziecku właśnie taki oczekiwanie i planowanie szczegółów sprawiło mi najwięcej radości. Potem już tyle się działo, że szybko było po wszystkim.




2013-08-14







Śliczna kołyska po moim synku.

Wyposażenie i funkcje:
obrotowa karuzela z zabawkami
delikatne wibracje regulowane przyciskiem
lampka nocna z regulacją natężenia światła
melodyjka z regulacją głośności
skrętne kółeczka ułatwiające przemieszczanie kołyski wyposażone w blokadę
zdejmowana regulowana budka
kosz na akcesoria
pikowana wyściółka
materacyk
prześcieradło
pięciopunktowa regulacja wysokości




Trójfunkcyjna przenośna kołyska przeznaczona dla niemowląt od narodzin do 5 miesiąca życia. Ze względu na neutralną kolorystykę nadaje się zarówno dla chłopczyka jak i dla dziewczynki. Wysokość kołyski można regulować, a jej bieguny wyposażone są w kółeczka, które można łatwo zablokować. Dzięki kółkom synek mógł być zawsze w tym samym pomieszczeniu co ja. Po podniesieniu kółeczek otrzymamy tradycyjną kołyskę na płozach. Posiada opuszczaną boczną ściankę w celu łatwego przewinięcia dziecka oraz zdejmowaną budkę. Ma niewielkie pęknięcie przy jednym kółku, które nie przeszkadza w użytkowaniu. 


Dane techniczne:
długość: 87 cm
szerokość: 47 cm
głębokość: 23 cm
wysokość: 133 cm (regulowana)
Wymiary wew.
długość: 84 cm
szerokość:43 cm
głębokość: 20 cm

Kolor: cappuccino, beż, krem
Z domu, w którym się nie pali.