Chwilę po nie wyglądał na specjalnie zadowolonego z faktu narodzin ;). Zresztą dał juz o tym znać wrzaskiem za raz po wyciągnięciu. Kruszynka moja cudowna!
Wczorajsze usg, robione na wariata przyniosło niepodziewany rezultat. Rozmowny zwykle pan doktor tym razem z uwagą śledził to co widzi na monitorze. Przez chwilę myślałam, że nie ma co fiksować, ot pewnie ma słabszy dzień. Niestety okazało się, że jest jednak mocno zaniepokojny. Zdiagnozował małowodzie. Na dokładkę Iksio jest trzy razy okręcony pępowiną i spadł z 50 centyla na 20 w porównaniu z badaniem z ubiegłego miesiąca. Z pomiarów ważył tylko 2900 :(. Pan doktor kazał nie dyskutować tylko jechać do szpitala bo samoistne rozpoczęcie akcji porodowej wiąże się z ogromnym ryzykiem.
Ciąża to nie choroba ale gdzieś przeszarżowałam.
Wróciłam do domu spakowałam się, wydając M. instrukcje generalnych porządków (spisał się na medal) i opowiedziałam chłopcom, że przez kilka dni mogę nocować poza domem ale będą mnie odwiedzać. Rano długo nie mogliśmy się zorganizować. Trudno mi było rozstać się z moimi chłopakami.
Bzyka zostawiliśmy z Wujkiem Młodszym. Na początku był trochę niepewny bo nie znał miejsca ale, że wujka bardzo lubi to się szybko zaklimatyzował. Zwłaszcza, że widok z ósmego piętra oszałamiający.
Do szpitala dotarliśmy koło pierwszej, przyjęli mnie natychmiast. Na szczęście moja największa obawa okazała się bezpodstawna - ominął mnie oddział patologi od razu skierowali mnie na przedporodową. Podłączyli do ktg, pielęgniarka wkłuła wenflon (nienawidzę wenflonów) niestety nie najlepiej, bolało. Ponieważ zjadłam drożdżówkę natychmiastowa operacja była niemożliwa. Czekałam w sali z sympatyczną Moniką, która wpadła rano na chwilę, tylko na ktg właśnie ale, że tętno dziecka było wysokie zalecili pozostanie w szpitalu. Tak sobie leżałyśmy plotkując. Koło 17-tej zapadła w końcu decyzja - jeśli nie będzie nagłych wypadków to o 20-tej cięcie.
Jak to w szpitalu, trochę się przeciągnęło ale w końcu mnie zabrali. Personel przesympatyczny, lekarz rozbrajał poczuciem humoru, młodziutka pani anestezjolog urocza. Dostałam znieczulenie, po którym miałam leżec tylko 6 godzin, hura!
Planowałam, że wszystko odbędzie się tak. Tymczasem zaniepokojona tym jak okoliczności mogły wpłynąć na Iksia chciałam, żeby jak najszybciej obejrzał go pediatra. Maleństwo krzyknęło natychmiast, najcudowniejszy dźwięk na świecie. Pan doktor pokazał go i oddał pielęgniarką. Pani anestezjolog, żebym się niepotrzebnie nie denerwowała poszła zapytać o parametry. Ulga którą poczułam była ogromna.
Umytego i ubranego dostałam go jeszcze na chwilę. Niestety mizianie nie było łatwe bo jedną rękę miałam podłączoną do aparatury a na drugiej ciśnieniomierz. Na szczęście miła pielęgniarka pomogła :). W trakcie szycia opowiedziałam, że na czterdziestkę zamierzam sobie jeszcze dziewczynkę strzelić, rozbawiony lekarz stwierdził, że musi to koniecznie zobaczyć. Po 40 minutach było po wszystkim.
Ponownie zobaczyliśmy się na sali pooperacyjnej. Jak prawdziwy facet od razu wiedział do czego są piersi ;). Oboje byliśmy zmęczeni więc na noc się rozstaliśmy.
2007 2011 2013
Podobni? ;)
witaj Iksiu na świecie, a mamusi bardzo dzielnej ogromnie gratuluję
OdpowiedzUsuńGratulacje! Witamy Malucha na świecie :)
OdpowiedzUsuńWitaj Iksio
OdpowiedzUsuńgratulacje
OdpowiedzUsuńWitaj Maluchu! Rodzicom gratuluję.
OdpowiedzUsuńgratuluję :)))
OdpowiedzUsuńśliczny maluszek
OdpowiedzUsuńwitaj na świecie
nasze gratulacje
OdpowiedzUsuńtaki do schrupania, itaj maluchu
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za gratulacje :).
OdpowiedzUsuńŚliczności , a chłopaki do siebie BARDZO podobni, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńŚliczności , a chłopaki do siebie BARDZO podobni, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńgratulacje dla dzielnej mamy
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje, chłopcy są bardzo podobni
OdpowiedzUsuńsłodziaki, super!
OdpowiedzUsuńpiszesz jakby to zakupy były ;)
OdpowiedzUsuńgratulacje
Cudni chłopcy. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! Całuski dla chłopaków.
OdpowiedzUsuńwitaj na świecie
OdpowiedzUsuńgratuluję
OdpowiedzUsuńGratulacje
OdpowiedzUsuńBrawo Jasiu. Gratulacje.
OdpowiedzUsuń